KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:47:04 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wyregulować zegarki na czerwiec 2012

20 maja, 2007

Euforia, jaka zapanowała po decyzji UEFA o przyznaniu Polsce i Ukrainie organizacji mistrzostw Europy w 2012 roku była zrozumiała. Te podskoki po ogłoszeniu zwycięstwa, bratanie się zwaśnionych do niedawna panów, okrzyki i wymachiwanie kibicowskimi szalami miało swoje uzasadnienie. Pokonaliśmy konkurentów, wygraliśmy mistrzostwa w ładnym stylu. Potem było przeliczanie szans nie tyle sportowych, co organizacyjnych. Pięć lat pozostało do mistrzostw, a tu pracy tyle, że i dziesięciu lat mało. Czy podołamy?

Najłatwiej wybudować stadiony, hotele, centra prasowe  i całą tego typu infrastrukturę. Stosunkowo łatwe, wobec innych wyzwań, będzie skompletowanie jedenastki piłkarskiej i wyznaczenie jej wysokiej pozycji. Ponieważ Polska, jako gospodarz zawodów, niejako z urzędu zakwalifikowała się do mistrzostw, ten problem mamy z głowy. Nawet mamy pewne szanse na wysoką lokatę, skoro gramy u siebie, Beenhakker zapowiada mocną drużynę i o ile nic się nie zmieni, możemy zajść wysoko. Sportowo powinno być dobrze.
  
Otrzeźwienie przyszło jednak krótko po powrocie z Cardiff do Warszawy, kiedy zaczęto wyliczać inwestycje, pieniądze, możliwości. Ludzkie, materiałowe, organizacyjne.
  
Kłopot może być z ludźmi. Nie ma pracowników w budownictwie, braknie ich w robotach drogowych, w zarządzaniu, w stu innych dziedzinach. Dziesiątki i setki tysięcy młodych Polaków buduje dziś domy i obiekty usługowe w Szkocji i w Anglii, Polacy pracują na budowach w Irlandii, Niemczech, Hiszpanii. Sprzątają magazyny i hale w wielu krajach europejskich, pracują w  różnych tescach, carefurach, ale są także kierowcami autobusów, a nawet patrolują, jako policjanci, ulice zachodnich miast. Tych ludzi może zabraknąć w Polsce. Oczywiście, że można sprowadzić do Polski, jako gastarbeiterów, robotników budowlanych, monterów, sprzedawców, brukarzy, hudraulików i tysiąc innych majstrów, sprowadzić ich z krajów ościennych i nieco dalszych. To mogą być Ukraincy, Chińczycy, Wietnamczycy, Białorusini, Litwini i kto tam jeszcze. Ale nie pójdą już dziś na wczorajsze stawki, po 5 czy nawet 10 złotych za godzinę. Bo takie pieniądze, trochę może większym kosztem i zaangażowaniem mogą zarobić w Europie. A więc wzrosną koszty pracy, a i to nie jest do końca pewne, czy ci zagraniczni pracownicy rzeczywiście przyjadą do Polaków i swoją pracą wesprą w organizacji mistrzostw UEFA.
  
Najpoważniejszym  wyzwaniem jest bez wątpienia wybudowanie ponad 500. kilometrów autostrad. Bo to nie tylko sama budowa dróg (co jest z kolei ogromnym wyzwaniem technologicznym i organizacyjnym), ale przede wszystkim wykup gruntów (z dotychczasowej praktyki budowy dróg w Polsce wynika jednoznacznie, że najtrudniej tu o działki i zezwolenia – patrz: Rospuda, planowana droga szybkiego ruchu do Zakopanego itp.), sprawy własnościowe i sensowne planowanie przebiegu konkretnej autostrady. Raz, że to wszystko ogromnie kosztowne, dwa - prace administracyjne i organizacyjne wykoślawiły niejedną tego rodzaju inwestycje. Potrzebne tu będą zdecydowane rządowe rozstrzygnięcia, szybkie ustawy i zielone światło na każdym skrzyżowaniu. Wiadomo, że jest pełna akceptacja ze strony rządu, zmusi się organizacje i jednostki rządowe na niższych szczeblach do pełnego poparcia państwowego planu UEFA. Swoją szansę otrzymają prywatni inwestorzy, bez których trudno sobie wyobrazić imprezę tego rzędu.
  
Ale jest i kolejny kłopot. Już dziś brakuje wielu materiałów budowlanych, choć przecież boom inwestycyjny jeszcze się nie zaczął. Brakuje cegieł do budowy domów, brakuje cementu (a niedawna dyrektywa unijna zobowiązuje nas, ze względów ekologicznych, do zmniejszenia produkcji tego materiału), dachówek, może być kłopot ze stalą. I tak by można wymieniać. Oczywiście, to wszystko jest do zakupu za granicą, tamtejsi wytwórcy tylko czekają na takie zamówienie – ale jak to bardzo podroży koszty budowania i przedłuży sam proces inwestycyjny, to wiadomo.
  
Oficjalnie uznano , że w  Polsce cztery miasta, które będą organizować mistrzostwa to: Warszawa, Poznań, Gdańsk, Wrocław. Jest niemal pewne, że ta pierwotna baza powiększona zostanie o Kraków i Chorzów. Tam wszędzie, w tych wszystkich sześciu miastach, istnieją stadiony pilkarskie, ale o ile one mogą podejmować drużyny krajowe, to już nie ma mowy o rozgrywaniu na nich mistrzostw Europy. Europa, to coś wiecej, niż Groclin, Bełchatów, Kielce. Nic zresztą tym miastom nie ujmując. Każdy z nowych stadionów musi pomieścić około pięćdziesięciu tysięcy widzów (taki stadion ma dziś jedynie Chorzów, ale jakiż to stadion...), musi mieć należytą nawierzchnię, krytą widownię, całą bogatą infrastrukturę sportową, medialną, medyczną.  Trzeba wybudować bezkolizyjne dojazdy do obiektów sportowych, dogodne połączenia ze środmieściem i miejscami zakwaterowania piłkarzy. Zawodnicy będą mieszkać najczęściej w nowych hotelach, powstaną ich dziesiątki i to właściwie jedyne, najpewniejsze inwestycje, o które nie trzeba się kłopotać. Zaangażowany tu zostanie prywatny kapitał, już dziś widzę kolejki ustawiających się w urzędach inwestorów, którzy zabiegać będą o dobre lokalizacje, a w bankach o sensowne kredyty. Hotelarstwo, to najpoważniejszy dziś w turystyce biznes i wiadomo, że na tym się nie traci.
  
Wystarczy na to wszystko czasu, dotrwają emocje, jakie towarzyszyły wyborowi naszego kraju na ME, znajdą się ludzie, pieniądze, podtrzymany zostanie entuzjazm?
  
Bo przecież równie wielkie prace czekają nas w kolejnictwie, trzeba wybudować nowe tory i połączenia, zrewitalizować istniejące torowiska, na których jeździ się dziś z szybkością około osiemdziesięciu kilometrów, a przyjdzie nam tę prędkość co najmniej podwoić. Musi zaistnieć dobra komunikacja wewnętrzna we wszystkich miastach organizujących zawody mistrzowskie, służby miejskie otrzymają nowe zadania, dotychczas jej nieznane. Trzeba się będzie nauczyć jezyków obcych, zatrudnić całe zastępy przwodników po miastach -organizatorach, ułożyć programy pozasportowe dla piłkarzy i turystyczne dla bywalców. Gdyby tak wymieniać czekające nas zadania, papieru by brakło i komputery by wysiadły.
  
Państwo oficjalnie przyjęło na siebie obowiązek właściwego przygotowania i przeprowadzenia mistrzostw. Zagwarantował to sam premier i już wiadomo, że odwrotu nie będzie. Ale z kolei nie można dziś zmarnować ani jednej godziny. Dosłownie. Ani jednej. Co prawda Grecy, którzy niedawno organizowali w Atenach olimpiadę letnią, kończyli prace budowlane na stadionie w momencie, kiedy zaczynała się defilada; podobnie było na ostatnich mistrzostwach piłkarskich Europy w Portugalii - ale my nie możemy powtarzać tamtych błędów. Zbyt wielka jest ranga zawodów i zbyt poważne zaangażowanie naszego kraju, aby pozwolić sobie na jakiekolwiek niedoróbki.

Zbigniew Ringer
Magazyn "Centrum"