KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 27 września, 2024   I   11:23:36 AM EST   I   Damiana, Mirabeli, Wincentego
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Próba zohydzenia rtm. Pileckiego

17 maja, 2013

Po haniebnym zachowaniu się Sojuszu Lewicy Demokratycznej (w osobie profesora Tadeusza Iwińskiego) w sprawie projektu sejmowej uchwały upamiętniającej Grzegorza Przemyka w 30. rocznicę jego śmierci mamy w mediach kolejny skandal na historycznym, ale także ideologicznym tle.

Oto znany z bardzo negatywnego stosunku do lustracji i z wrogości do Instytutu Pamięci Narodowej profesor Andrzej Romanowski z Krakowa (literaturoznawca, redaktor naczelny Polskiego Słownika Biograficznego) napisał w „Polityce”, że rotmistrz Witold Pilecki sypał w ubeckim śledztwie już od pierwszego dnia po zatrzymaniu, a w więzieniu napisał wierszowaną samokrytykę. Zdaniem autora artykułu, zeznania „ochotnika do Auschwitz” doprowadziły do zatrzymania i skazania na śmierć co najmniej jednej osoby.

Takie wnioski wysnuł on po uważnej lekturze fotokopii zeznań Pileckiego, zamieszczonych w albumie wydanym przez IPN. Nie neguje on bohaterstwa rotmistrza, ale pisze, że czytając protokoły jego przesłuchań nie jawi się on jako bohater bez skazy.

Pięć lat temu IPN wydał album Jacka Pawłowicza pt. „Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1948”. Romanowski zwrócił uwagę na załączone doń fotografie, zwłaszcza fotokopie zeznań rotmistrza.

„Opublikowanych przez IPN zeznań Pileckiego nie sposób czytać bez przerażenia” -napisał.

Pilecki został zatrzymany przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego 8 maja 1947 roku i jeszcze tego samego dnia poddano go przesłuchaniom. Przywoływany album prezentuje fotokopie protokołu tego przesłuchania. Był wypytywany o tajną organizację, którą stworzył w Polsce. I tak na pytanie: „kim jest Krystyna Kwiecińska?” (jego najbliższa współpracowniczka), odpowiadał długo i wyczerpująco, podając jej prawdziwe imię i nazwisko (Maria Szelągowska), adres, rysopis, zawód, funkcję.

Następnego dnia wyczerpująco opowiedział o przechowywaniu odpisów tajnych raportów przesyłanych za granicę, podał też dokładną lokalizację skrytki. Szelągowska została natychmiast aresztowana, a w trakcie procesu skazana na śmierć (Bierut ją jednak ułaskawił).

„Następnie Pilecki (...) ujawnia fakt dla swych współpracowników najgroźniejszy: że Płużański (inny współpracownik) ma <wtyczkę> w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, od której otrzymuje tajne informacje” - napisał Romanowski.

Zastanawiając się, dlaczego niezłomny rotmistrz sypał w śledztwie, krakowski profesor domniemywuje:

„Byłby to etos polskiego szlachcica, któremu honor nie pozwalał kłamać nigdy, bez względu na okoliczności? Nie byłaby to motywacja absurdalna, gdyby nie to, że obowiązywała ponad sto lat wcześniej.”

A może Pilecki „pękł” wskutek nieludzkich tortur?

„To by wiele wyjaśniało, ale nie ma na to dowodów. (...) Jeśli mamy wierzyć dokumentacji ubeckiej - ubecy nie potrzebowali nawet większych zabiegów, by rotmistrz się otworzył” - stwierdził Romanowski, pisząc że w świetle dokumentów zamieszczonych przez IPN w albumie „uwięziony rotmistrz zdecydował się na lojalność wobec tego państwa - jedynego wówczas realnie istniejącego i uznanego przez świat państwa polskiego”.

Jakie to dokumenty? Na przykład ten: sześć dni po aresztowaniu Pilecki napisał list do nadzorującego śledztwo pułkownika Józefa Różańskiego. Romanowski.

„Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że list ten został napisany wierszem. Oraz że utrzymano go w poetyce zwierzenia, intymnego wyznania”.

15 marca 1948 roku Pilecki został skazany na śmierć. W prośbie o łaskę do Bieruta potwierdził - zdaniem Romanowskiego - że sypał w śledztwie:

„Z chwilą aresztowania mnie ustosunkowałem się do śledztwa pozytywnie i sam wskazałem miejsce przechowywania archiwum, które zawierało wszystkie materiały mnie obciążające. W ciągu roku nie wynikła żadna okoliczność, która by dowodziła, że mówiłem nieprawdę lub wprowadziłem w błąd oficerów śledczych”- oto cytat z listu do Bieruta.

Romanowski uważa, że IPN w tym samym albumie wychwala rotmistrza Pileckiego oraz publikuje materiały obciążające go i burzące jego legendę.

„Doprawdy, nie było potrzeby wywlekania na światło dzienne złożonych na UB zeznań Pileckiego. Nie jesteśmy przez nie bogatsi o dodatkową wiedzę, przeciwnie: wiemy jeszcze mniej, pod pewnym względem mniej niż w PRL. Jeżeli jednak mleko się rozlało, nie pozostaje nic innego niż zadawanie pytań” - napisał i stwierdził, że historycy IPN powinni odpowiedzieć na pytania: „Czy czytają to, co sami wydają? Czy dokonują krytyki źródła? Czy źródło potrafią - i chcą - zinterpretować? (...) Czy raczej z góry wiedzą, co źródło ma powiedzieć, jakiej prawdy ma dowieść? A może - jeśli coś wydają - liczą, że nikt tego nie przeczyta? Czy więc (z rozmysłem lub bez) stosują - za państwowe pieniądze - działania pozorne? I wreszcie: czy potrafią - i czy chcą! - stawiać pytania? Czy myślą?”.

Artykuł zakończył słowami:

„Pewne są dwie rzeczy. Pierwsza, że przedstawionych wyżej praktyk IPN nie sposób uznać za pracę historyka. I druga, że w ocenie historii stosuje się w IPN podwójną miarę. W imię niejasnych racji - czasem politycznych, czasem ideologicznych - wciąż dokonuje się tu wielka manipulacja przeszłością.”

W dniu ukazania się „Polityki” ostro zareplikował w wywiadzie dla portalu Fronda autor przywołanego przez Romanowskiego albumu Jacek Pawłowicz.

- Jego tekst jest ogromnie kłamliwy i z poziomu rynsztoku. Opluwanie rotmistrza w taki sposób, że wykorzystuje się go do krytykowania IPN za jego działalność jest po prostu niegodne. Rotmistrz w swoich zeznaniach nie wydał nikogo, ani żadnej tajemnicy, o której nie wiedziałoby UB. Zachowywał się w sposób godny i pełen szacunku. Autor tego tekstu w „Polityce” postawił się na równi z osobami publikującymi w gadzinówkach niemieckich, które ukazywały się podczas okupacji. Ten człowiek nie przeczytał mojej książki, mojego albumu. Powyrywał z kontekstu pewne zdania z przesłuchań rotmistrza i stworzył wokół tego całą obudowę. Ten artykuł uderza w legendę polskiego bohatera, gdy za dwa tygodnie będziemy obchodzić 65. rocznicę jego śmierci. Jest to atak na działalność Witolda Pileckiego i bohaterów poszukiwanych obecnie na kwaterze „Ł” na Powązkach. To kolejny rozdział oplucia naszych bohaterów, tak jak ostatni atak na młodych bohaterów z „Kamieni na szaniec”. To przemyślana taktyka osób niechętnym naszym wartościom narodowym. Ich bohaterami są Dzierżyński, Golberg-Różański i im podobni, jeszcze dziś przecież żyjący. To nie jest skala moich wartości. Oni się w niej nie mieszczą. Rotmistrz miał w więzieniu miażdżone jądra i wyrywane paznokcie u rąk i nóg, sadzano go na odwróconym stołku. Wielu takiego traktowania nie przeżyło. Nie można pozwolić dziś na jego szkalowanie - powiedział.

Głos zabrał także Tadeusz Płużański, syn bliskiego współpracownika rtm. Pileckiego. Oto jego wypowiedź dla Frondy:

- Dla mnie ten artykuł to jednoznaczny paszkwil z jednej strony na rtm. Pileckiego, jego drogę i ofiarę życia, a także na Instytut Pamięci Narodowej. Z jednej strony trzeba pamiętać, że kilka dni temu obchodziliśmy rocznicę urodzin rtm. Pileckiego, a za niedługo mamy rocznicę jego zamordowania, która szykuje się w sposób bardzo podniosły. To jest dla mnie ewidentny atak na tego oficera, a także na tych, którzy czczą jego pamięć. Mamy jeszcze w tle ekshumacje na „Łączce”, które rozpoczęły się w poniedziałek 13 maja. Z tego, co wiem, IPN jest bliski identyfikacji szczątków Pileckiego. Robi się głośno, więc jest moment, aby „przyłożyć” dr Szwagrzykowi, który te ekshumacje prowadzi. Coraz głośniej mówi się przecież o tych, którzy mordowali polskich patriotów, m.in. o Stefanie Michniku, którego ofiary również leżą na kwaterze „Ł” na Powązkach, ofiary jego zbrodniczych procesów sądowych. Mamy jeszcze czwartą sprawę, gdy wczoraj Parlament Europejski zajmował się rtm. Pileckim w kontekście Dnia Bohatera Walki z Dwoma Totalitaryzmami. Kiedyś za sprawą polskich posłów jego kandydatura została utrącona, a teraz powróciła. Tak, za dużo inicjatyw przypomina Polakom i światu o jego bohaterstwie. Trzeba więc wszystko zrobić, aby go opluć i nam zohydzić.

Dlaczego te rewelacje ujawnia się dzisiaj, skoro są znane i publikowane od co najmniej 20 lat? Teraz nagle wypływa sprawa. Album, który wydał IPN - do którego odnosi się paszkwil w „Polityce” ukazał się 5 lat temu. Autor Jacek Pawłowicz zebrał znane dokumenty i opublikował. Nigdy nie wyciągałem tego typu wniosków, jakie pojawiają się na łamach „Polityki”. Z miejsca po jego zatrzymaniu zaczęło się jego bicie i tortury. Brutalne znęcanie się fizyczne i psychiczne. Miał zerwane paznokcie u rąk i stóp. On powiedział o tym... - i dziwne, że prof. Romanowski, który od lat atakuje i osobę Pileckiego, i IPN, o którym napisał całą masę artykułów, że trzeba zlikwidować jego placówkę, nie wspomniał słów Pileckiego... - że „Oświęcim przy tym to była igraszka”. Oni go w tym śledztwie wykończyli i nie można wyrywać z kontekstu takich rzeczy. To jest nieuczciwe, że ktoś, pisząc wybiórczo o rotmistrzu, stara się udowodnić tylko polityczną tezę dla środowisk, chcących skompromitować Pileckiego. Jego grupa wpadła wskutek donosu kapusia. I byli całkowicie rozpracowani, a bezpieka wiedziała o nich wszystko. W śledztwie przyjęli więc taktykę, że zeznajemy i mówimy to, co o nas wiedzą.

Jest więc haniebnym kłamstwem nazywanie Pileckiego kapusiem czy kolaborantem, bo taki jest kontekst tekstu w „Polityce”. To jest tekst paszkwilancki. Właściwie uważam, że z takimi osobami nie powinno się polemizować. Jest to poziom szamba i kloaki. Za wszelką cenę próba dyskredytacji bohatera narodowego. Bohatera jednoznacznego, bez żadnej skazy. Jest to od początku do końca idea walki o Polskę do samego końca i on się nie złamał w śledztwie. Romanowski pisze, że jego charakterem konfidenckim ma być to, że był to list wierszowany. To totalny absurd. Pilecki był wykształcony, pisał poezję i zarzut, że przyjął taką formułę listu, jest absurdalne. Tym bardziej, że Pilecki brał winę na siebie, nie obciążał swoich ludzi pisząc w więzieniu:

Dlatego więc piszę niniejszą petycję,
By sumą kar wszystkich - mnie tylko karano,
Bo choćby mi przyszło postradać me życie -
Tak wolę - niż żyć, a mieć w sercu ranę".

Forma listu nie jest współpracą z bezpieką. To absurd. Romanowski zniża się do szamba. Pilecki to bohater, którego nie można przypisać do żadnej opcji politycznej; on zawsze łączył środowiska jako przedwojenny ułan, jak i więzień Auschwitz, gdzie konspiracyjnie łączył różne ugrupowania. Także jego grupa po wojnie miała zróżnicowane poglądy polityczne. On jest więc uniwersalny, mimo to starają się go zgnoić. Kiedy w rocznicę Powstania Warszawskiego pisano, że wybuchło, aby mordować Żydów, potem Jedwabne i jednoznaczne przerzucenie winy na Polaków, choć była to inspiracja Niemców, ostatni serial niemieckiej ZDF też pokazywał AK jako antysemitów. To się składa w jedną akcję opluwania Polaków i naszej historii. Bardzo przykro, że wykorzystano tak nieposzlakowaną postać, jaką jest Witold Pilecki.

A oto stanowisko rzecznika IPN Andrzeja Arseniuka:

„W dzisiejszym wydaniu tygodnika <Polityka> (nr 20/2013) ukazał się tekst prof. Andrzeja Romanowskiego pt. <Tajemnica Witolda Pileckiego>. Autor z tylko sobie zrozumiałych względów próbuje udowodnić, że rotmistrz Pilecki nie był tak do końca bohaterem, jakim chcielibyśmy go widzieć. Swój wywód opiera na wyrwanym z kontekstu protokole przesłuchania rotmistrza Pileckiego przez UB z 8 maja 1947 roku. Do krytycznej opinii autora tekstu na temat IPN zdążyliśmy się już przyzwyczaić, tym razem jednak w atak na Instytut Romanowski wciąga postać rtm. Witolda Pileckiego. Ponieważ czytelnik artykułu może czuć się zdezorientowany i powziąć wątpliwość co do niezłomności i bohaterstwa Witolda Pileckiego - znanego na świecie jako „ochotnik do Auschwitz”, czujemy się w obowiązku przytoczyć parę faktów.

W archiwum IPN są dostępne akta dotyczące śledztwa i procesu rtm. Witolda Pileckiego i innych współoskarżonych. Autor nie zadał sobie trudu, żeby się z nimi zapoznać, ale formułuje nieuprawnione sądy. Romanowski pomija powszechnie znany fakt, że zarówno Witold Pilecki, jak i inne współpracujące z nim osoby były wcześniej rozpracowywane przez policję polityczną.

Romanowski ignoruje powszechnie dostępną wiedzę o stalinowskich metodach śledczych, a w szczególności relacje świadków o torturach wobec rotmistrza Pileckiego. Według relacji sądzonych razem z nim współwięźniów - Tadeusza Płużańskiego i Marii Szelągowskiej, a także księdza Antoniego Czajkowskiego - w czasie przesłuchań rotmistrz był torturowany, wyrwano mu paznokcie z rąk i nóg, miał miażdżone jądra, był nabijany na nogę od stołka.

Romanowski w żaden sposób nie odnosi się do faktu, że 8 maja 1947 roku rtm. Witolda Pileckiego przesłuchiwał Eugeniusz Chimczak, jeden z najokrutniejszych stalinowskich śledczych w Polsce. W 1996 roku Chimczak został skazany na 7,5 roku więzienia w procesie Adama Humera, ale nie odbył kary ze względu na zły stan zdrowia.

Jeśli ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości, może odwiedzić kwaterę <Ł> na warszawskich Powązkach Wojskowych i zapoznać się z pracą medyków sądowych, którzy pokażą mu ślady tortur na czaszkach i szkieletach ekshumowanych osób - bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego. Według znanych przekazów nikt ze współoskarżonych nigdy nie formułował żadnych zastrzeżeń co do postawy rotmistrza Pileckiego w śledztwie.

Nieprawdziwą i nieuprawnioną tezę, sformułowaną przez Romanowskiego o współpracy rotmistrza Pileckiego z reżimem (<uwięziony rotmistrz zdecydował się na lojalność wobec tego państwa>) ostatecznie podważa fakt, że jako jedyny z całej grupy sądzonych został stracony.

Niepokojący jest fakt, że Romanowski zdaje się legitymizować stalinizm wraz ze wszystkimi jego okrucieństwami („zarzuty stalinowskiego państwa polskiego, sformułowane najpierw ustami prokuratora, a potem potwierdzone przez sąd, były poważne - to Pilecki musiał zrozumieć. Notabene dzisiejszy historyk - rzetelny historyk - tę rację Polski pojałtańskiej powinien również rozumieć, wziąć ją pod uwagę. Kwestie poruszone w niniejszym oświadczeniu zostaną szczegółowo rozwinięte w osobnym opracowaniu historyków z IPN.


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News