KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:48:16 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Donosiciel Passent

08 maja, 2007

Nie zdziwiła mnie informacja o tym, że Daniel Passent był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL, donosząc im za pieniądze na cudzoziemców. Dobrze się stało, że wreszcie wyszła na jaw prawda o tym wyjątkowo podłym dziennikarzu, zaprzedanym całym sercem każdemu, kto mógł mu pomóc we wspięciu się na wyższy szczebel kariery w komunistycznym establishmencie.

Passent chciał zawsze uchodzić za ulubieńca elit, którego bon-motów z zachwytem słucha cała Polska. Był gotów podlizywać się każdemu, kto mu za to płacił pieniędzmi bądź obietnicą awansu. Nie miał skrupułów, aby niszczyć na polecenie peerelowskiego reżimu ludzi inaczej niż on myślących. Nie był oczywiście ordynarnym siepaczem, jak wielu jego kolegów z „Trybuny Ludu”, czy „Żołnierza Wolności”. Jego zadaniem było ośmieszać i wykpiwać wrogów komunizmu i przeciwników aktualnego kierownictwa PZPR w subtelny, salonowy sposób. Wynajmowano go, by z cynicznym uśmiechem szydził z opozycji i z wyszukaną elegancją pastwił się nad tymi, którzy w jakiejkolwiek formie kwestionowali panujący ustrój.
   
Jego zasługi dla kolejnych rządzących PRL ekip były przez nie należycie doceniane i nagradzane. Passent zawsze bowiem wiedział, gdzie stoją konfitury i jak się do nich dobrać. Nie opuścił „Polityki” w stanie wojennym, nie odważył się zaprotestować przeciw represjonowaniu byłych kolegów, nie pisnął słowem, kiedy prześladowano niezależnych dziennikarzy, chociaż sam chciał za wszelką cenę udowodnić czytelnikom, że jest samodzielny i samorządny.
   
Za posłuszeństwo, lojalność i gotowość służenia władzy doczekał się stanowiska ambasadora w Chile. Po skończeniu dyplomatycznej misji powrócił do zatruwania umysłów czytelników „Polityki”. Zawsze potrafi przewidzieć, skąd wkrótce powieje polityczny wiatr, więc stara się nikomu poważnie nie narazić, chociaż jego komunistyczne sympatie prześwitują z każdego felietonu.
   
I oto teraz okazuje się, że wspierał reżim PRL piórem nie tylko felietonisty, ale także donosiciela. Zaprzeczając ujawnionej w programie TVP „Misja specjalna” współpracy z bezpieką nie omieszkał oczywiście wypowiedzieć kilku antylustracyjnych frazesów. Pozwolą mu one na zaskarbienie sobie sympatii również w gronie tej części dawnej opozycji – z zapałem zwalczanej przezeń przed 1989 rokiem – która gotowa jest dzisiaj zaakceptować jako sojusznika każdego, kto tylko podziela przekonanie o szkodliwości lustracji, potrzebie ukrócenia „inkwizytorskiej działalności” Instytutu Pamięci Narodowej oraz patriotycznym obowiązku zniesławiania braci Kaczyńskich i ich aktualnych politycznych sojuszników.
   
Bo czasy się zmieniają, ustroje padają, Passent nadal chce zaś brylować na salonach. A tam nieodmiennie mogą liczyć na akceptację ludzie bez honoru.

Jerzy Bukowski
Magazyn "Centrum"