KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 marca, 2024   I   10:31:53 AM EST   I   Anieli, Kasrota, Soni
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Żeglarska Solidarność

20 kwietnia, 2007

Nowy Jork - 10 marca, po 10 latach przygotowań i po 10 miesiącach przygotowań do żeglugi, jacht spłonął całkowicie w 10 minut w sobotę, 10 marca 2007 roku. Po południu wyklejałem zywicą poliestrową i matą szklaną wzmocnienie w kokpicie przy rufowym maszcie. Przez ostatnie miesiace laminowałem tą żywicą (epoksydowa też) wielokrotnie różne rzeczy, m.in. zbiorniki paliwa.

Tym razem odłożyłem na pokład przy dziobowej zejściówce, plastikowy, 1/2 litrowy pojemniczek z gęstniejącą żywicą i rozrobiłem następną porcję w nowym pojemniku. Kiedy laminowałem poczułem plecami gorąco, odwróciłem się i zobaczyłem płonącą ścianę ognia. Od samozapłonu pojemnika z gęstniejącą żywicą zapalił się galon z żywicą a następnie wyżej stojący utwardzacz i rozpuszczalnik. Pożar rozprzestrzeniał się tak gwałtownie, że po ugaszeniu palących się spodni, kiedy wróciłem na pokład, nie mogłem już zejść zejściówką rufową po dokumenty. Podczas szamotania się z podłączonym wężem do wody, którego końcówka z zaworem akurat wisiała po zawietrznej ognia, paliły się już żagle i wszystko co było na pokładzie. Kiedy nożyczkami (podanymi przez widza, a widzow były setki) przeciąłem wąż z wodą, zwalił się maszt rufowy i chwilę później maszt dziobowy zgiął się jak świeczka. Wtedy przyjechała straż pożarna. Wyjątkowo szybko, mimo dojazdu blokowanego przez setki gapiów na promenadzie.  Na dwa węże zalali jacht wodą i ugasili pożar w ciągu 30 minut. Po odjeździe straży pożarnej znalazłem w zgliszczach nadpaloną, mokrą torbę z dokumentami. To była prawdziwa radość. Zawsze nosiłem ją z sobą. Jacht wypalił się. Właściwie wszystko, co było plastikowe, spaliło się na pokładzie i pod pokładem do lini wodnej. Znajomi z Ensenady zabrali mnie mokrego, z paroma lekkimi otarciami naskórka, z pomostu. Jacht miał tylko ubezpieczenie liability, czyli OC, kupione tu w Meksyku. Nie musiałem placic za spalony pomost w marinie. Nie ubezpieczyłem jachtu od wartości w USA z powodu absurdalnej ceny, 5000 $ rocznie za pływanie w poblizu portu, i 10-15 tys ięcy rocznie - bez ograniczeń. Miałem w planie poszukać meksykańskiego (z opinią niewypłacalności) ubezpieczyciela przed wyjściem w morze. Po spaleniu, po paru dniach poszukiwań, przymuszany przez właścicieli mariny, podpisałem z facetem umowę o odholowanie wraka z reprezentacyjnej części Ensenady, wymontowanie pozostałego wyposażenia, sprzedanie i podzielenie 50/50.

W miedzyczasie wywiozłem ocalałe narzedzia i trochę rzeczy, które leżały w pobliżu dna jachtu (buty ocalaly, koszule spaliły się) i od paru dni myję je z sadzy u znajomych w domu. Komputer z adresami emailowymi spalił się. Jestem ubrany, najedzony i mam gdzie spać. Na razie pozostaję w Meksyku, w Ensenadzie. Powyższy opis jest relacją z niechcianego zdarzenia, innym ku przestrodze. Mgliście zdawałem sobie sprawę z samozapalenia żywicy ale brak zabezpieczeń jest moją winą. Trudno jest pogodzić się z własnym błędem. Chociaż, jako zawodowiec, miałem świadomość różnych zagrożeń i stosowałem zasady bezpieczeństwa, trzymając farby w osobnej skrzyni (pozostały niespalone), żywice w osobnej szafie (i te pozostały)  a rozpuszczalniki na pokładzie. Miałem gaśnicę, podłączony wąż z wodą przy trapie. Niestety tego dnia laminowalem koło rozpuszczalników. To był moment. Teraz wiem, że to nie była stara woda w pojemniku, który stał na pokładzie a utwardzacz. Wlałem do niepotrzebnej już żywicy a dalej poszlo lawinowo. Widziałem parę pożarów na statkach, ale nigdy, tak gwałtownie palących się plastików. To paliło się jak choinka noworoczna. Duże wrażenie.

Dla osób ktore chcialyby wplacić swoja pomoc czekiem lub Money Order:
Polish Sailing Club
17 Dale Avenue
Highland Falls, NY 10928
Check payable to: Polish Sailing Club
memo: for Benon Przybyszewski
BRN: 021001088
No.: 243011784
 
Wszystkie osoby wpłacające otrzymają listowne potwierdzenie wpłaty.

Galeria