Numery alarmowe na szlakach turystycznych

- Najwięcej zgłoszeń o wypadkach dociera do nas poprzez numery alarmowe. Jednak zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nawet sądeczanie nie znają tych numerów, a co dopiero turyści z innych zakątków kraju. Chcielibyśmy umieścić te informacje przy wejściach do dolin, na szlakach i w schroniskach górskich. W sumie około 300-400 ulotek, prawdopodobnie w formie naklejek - powiedział Michał Słaboń, naczelnik Grupy Krynickiej GOPR, w rozmowie z portalem informacyjnym Sądeczanin.

W Beskidzie Sądeckim (pasmo Radziejowej, Jaworzyny Krynickiej, leluchowskie i góry grybowskie) oraz w zachodniej części Beskidu Niskiego (pasmo Hańczowskie, Magurskie i graniczne) za bezpieczeństwo turystów  odpowiada 11 zawodowych ratowników i 230 ochotników. Informacje o wypadkach docierają do niech nie tylko od poszkodowanych  i zagubionych (na szczęście większość osób nie wybiera się już dzisiaj w góry bez telefonu komórkowego), ale także od ajentów górskich schronisk.

„Sezon na piesze wędrówki już się rozpoczął. W góry wyrusza nie tylko młodzież i całe rodziny ale także szkolne wycieczki. Ostatnio zmieniły się przepisy i duże grupy nie mają obowiązku zabierać ze sobą przewodnika” - czytamy na stronie www.sadeczanin.pl.

- Możliwe, że przez to będzie czekać nas więcej pracy, ale nie martwimy się. Od tego jesteśmy, by pomagać. Latem mamy mniej wezwań, niż zimą. Jednak w dalszym ciągu turyści przeceniają swoje możliwości, co jest zgubne - dodał Słaboń.

Pomysł z rozłożonymi na szlakach turystycznych ulotkami powinien znacznie podwyższyć poziom bezpieczeństwa na terenie działania Grupy Krynickiej GOPR i zachęcić inne jednostki tej służby do naśladownictwa.

Jerzy Bukowski