KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:43:16 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Najdumniejsza pieśń, ale nie hymn

08 lutego, 2007

Nie bardzo podoba mi się zgłoszona przez ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego propozycja, aby legionowa pieśń „My, Pierwsza Brygada” stała się hymnem jego resortu.

Jako zdecydowany piłsudczyk podzielam oczywiście opinię samego Komendanta, który powiedział jej autorom: „Dziękuję panom za najdumniejszą pieśń, jaką Polska stworzyła”. Jestem jej wielkim admiratorem i dobrze wiem, że na równi z „Rotą” pretendowała w okresie międzywojennym do roli drugiego hymnu, a za czasów PRL zepchnięta została – wraz z całą tradycją legionową - do podziemia. Cieszy mnie, że od 1989 roku znowu regularnie rozbrzmiewa podczas uroczystości państwowych, a Wojsko Polskie traktuje ją z należnym szacunkiem.
   
Minister Sikorski zalecił zamontować melodię „Pierwszej Brygady” w telefonach wszystkich instytucji wojskowych jako sygnał oczekiwania na połączenie i chwała mu za to. Szczytne tradycje polskiego oręża należy pielęgnować na wszelkie możliwe sposoby, zwłaszcza na co dzień, a nie od święta.
   
Uważam jednak, że uznanie tej pieśni za oficjalny hymn MON jest niepotrzebną przesadą.  Jest ona wystarczająco popularyzowana od 17 lat, nie odważyli się podnieść na nią rąk nawet postkomunistyczni szefowie resortu obrony narodowej, nawykli bardziej do sowieckich, niż do polskich melodii. A to, co jest oficjalnie zadekretowane i nakazane przez zwierzchników, często budzi w przekornych z natury Polakach sprzeciw, nawet jeśli dotyczy słusznej idei.
   
„My, Pierwsza Brygada” jest już de facto może nie tyle hymnem, ile główną pieśnią odrodzonego Wojska Polskiego. Dobry zwyczaj, wprowadzony bez odgórnych poleceń w armii II RP nakazuje słuchać jej w postawie zasadniczej, podobnie jak „Roty”. I to – moim zdaniem – wystarczy, aby właściwie uszanować nie tylko samą pieśń, ale również całą, stojącą za nią tradycję niepodległościową.
   
A że skutecznie przekraczała ona kręgi piłsudczykowskie, najlepiej świadczy wydarzenie z wizytacji armii generała Władysława Andersa w Iraku w 1943 roku, dokonanej przez odległego od etosu sanacji Premiera i Naczelnego Wodza, generała Władysława Sikorskiego, kiedy to na znak pojednania pomiędzy różnie myślącymi o polityce oficerami rozkazał orkiestrze grać właśnie „Pierwszą Brygadę”.
   
Niech więc rozbrzmiewa ona nadal, budząc uzasadnioną dumę w polskich sercach i jednocząc nasze  wysiłki w służbie niepodległej Rzeczypospolitej. Nie musi być jednak w tym celu podniesiona żadnym zarządzeniem do rangi ministerialnego hymnu.

Jerzy Bukowski