KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 26 kwietnia, 2024   I   12:47:45 PM EST   I   Marii, Marzeny, Ryszarda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Dmuchanie na stoku

07 lutego, 2007

Nie chodzi mi bynajmniej o dmuchanie w zmarznięte dłonie, chociaż w polskie góry zawitała wreszcie prawdziwa zima i niejednemu narciarzowi przemarzają ręce i nogi. A co robi w takiej sytuacji statystyczny Polak? Owszem, może zdjąć rękawice i chuchać w dłonie, ale zazwyczaj wybiera inną metodę: wlewa w siebie rozgrzewające napoje. Problem w tym, że rzadko bywa to gorąca herbata z cytryną...

Już w zeszłym sezonie pojawiły się na naszych stokach patrole policji na nartach. Pilnowały one porządku w kolejkach do wyciągów, wyłapywały złodziei sprzętu, zwracały uwagę zagrażającym bezpieczeństwu innych amatorom białego szaleństwa, pomagały osobom nieco zagubionym na zjazdowych trasach. Nie miały jednak uprawnień do sprawdzania trzeźwości  narciarzy, opuszczających w znakomitych humorach liczne bary, zlokalizowane na stokach. Policjanci mogli co najwyżej grzecznie lecz stanowczo zwrócić uwagę podejrzanie zachowującym się użytkownikom tras,  nie mając wszelako prawa do interwencji nawet w przypadku naocznego stwierdzenia, że dana osoba spożyła dużą dawkę wysokoprocentowych napojów przez założeniem nart lub przypięciem deski snowboardowej.
   
A problem pijanych rodaków - miłośników sportów zimowych już dawno przekroczył granice naszego kraju. Coraz częściej budzą oni popłoch także w alpejskich kurortach. Jeśli spotyka się tam nietrzeźwego narciarza bądź snowboardzistę, to istnieje, niestety, spore prawdopodobieństwo, że jest to właśnie Polak, któremu po wypiciu kilku piw lub paru szklanek grzanek wina (a we Włoszech tamtejszej specjalności, czyli przygotowywanego na bazie ajerkoniaku bombardino) żadna mulda nie jest straszna, wszystkie zakręty wydają się łagodne, a drzewa same przed nim uciekają.
   
Być może wstyd za siejących grozę na alpejskich trasach rodaków spowodował wprowadzenie przepisu, zezwalającego naszej policji na używanie alkomatu wobec podejrzanych o jazdę w nietrzeźwym stanie zimowych szaleńców. Teraz będą oni traktowani podobnie jak kierowcy: w razie uzasadnionego podejrzenia, że ich ułańska fantazja wspomagana jest alkoholem, będą zmuszeni dmuchać do podsuniętego im przez stróżów porządku publicznego urządzenia. Karą za przekroczenie normy (identycznej, jak w przypadku kierowców) będzie mandat, a może i rekwizycja nart bądź deski w celu uniemożliwienia kontynuacji dalszej jazdy.
   
Ciekawy jestem, jak przyjmie się ten nowy przepis, ale z pewnością ucieszy on trzeźwych narciarzy, którzy poważnie obawiają się kolizji, spowodowanych na przeludnionych krajowych stokach przez ludzi nadużywających alkoholu w przerwach między jednym zjazdem a drugim. Niestety, wraz z systematycznym zwiększaniem się liczby Polaków, czynnie spędzających zimowe urlopy na zboczach Sudetów i Karpat, rośnie również liczba nieodpowiedzialnych osobników, wlewających w siebie potężne dawki wysokoprocentowych trunków i uważających za coś zupełnie normalnego jazdę pod ich wpływem. Wyposażeni w alkomaty policjanci na nartach postarają się skutecznie położyć kres temu zjawisku, zwiększając tym samym poziom bezpieczeństwa na polskich stokach.
   
I to jest bardzo dobra wiadomość także dla rodaków zza Wielkiej Wody, zamierzających aktywnie spędzić zimowe feerie w Szczyrku, Korbielowie, czy Zakopanem.

Jerzy Bukowski