KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 13 października, 2024   I   09:26:00 PM EST   I   Edwarda, Geraldyny, Teofila
  1. Home
  2. >
  3. POLONIA USA
  4. >
  5. Informacje polonijne ze świata

Policzkowanie Obamy

15 lutego, 2009

Wkrótce mija miesiąc od momentu gdy Barrak Obama przejął rządy w USA. Za wcześnie, oczywiście, na jakiekolwiek podsumowania, ale zawsze można podzielić się swoimi obserwacjami o tych pierwszych tygodniach. Co uderza na początek, to absolutny brak rewolucyjności ze strony człowieka, który doszedł do władzy pod hasłami rewolucyjnych zmian.

Tak dobór swojego otoczenia, jak i pierwsze ważne dezycje Administracji, nacechowane są ostrożnością i asekuracją. Niezrozumiała dla wielu jego fanatycznych zwolenników, chęć uwzględnienia w tych decyzjach, pozycji i pomysłów republikańskich, przegranych i zniesławionych przecież, wydaje się być jakąś wewnętrzną obsesją imitowania swego idola, Abrahama Lincolna. "Drużyna rywali", "podawanie dłoni zacisniętej pięści", i.t.p.  Ciekawe czy brutalny brak odwzajemnienia tych sentymentów ze strony republikanów, publiczne policzkowanie wręcz, popchnie Obamę w ręcę radykałów? Obama wydaje się upartym człowiekiem, więc myślę, że ten jego eksperyment "ponadpartyjności" może się kontynuuować jeszcze przez pewien czas. Ale frustracja jest widoczna.

Obserwując te pierwsze dni, zawsze jestem na straży sygnałów, mogących odsłonić nam imigracyjne plany nowej Administracji. Wiele moich życiowych decyzji wisi na tej szali. Jak pisałem wcześniej, pierwsze sygnały, nie były zachęcające dla szans reformy imigracyjnej. Pokrywało się to zresztą z tym co słyszałem od emisariuszy nowej Administracji, odpowiedzialnych za kwestie Homeland Security, via American Constitution Society. Z tego co wiem dzisiaj, decyzja o aktywnym "pchaniu" przez Obamę reformy imigracyjnej nie została jeszcze podjęta. Waży się na szali ustaw pro-związkowych w Kongresie.

Wczorajsza rezygnacja republikańskiego senatora z New Hampshire, Gregga Judda, ze stanowiska Sekretarza Handlu, z powodu "różnic poglądów" z prezydentem Obamą, to kolejny policzek ze strony Partii Republikańskiej, ale tym razem jednocześnie, pozytywny sygnał dla adwokatów imigracyjnych. Nie chodzi tyle o samego sen. Judda, który jakkolwiek nigdy nie był w naszym "obozie", nie był też nigdy śmiertelnym wrogiem reformy imigracyjnej. New Hampshire to głęboka prowincja, praktycznie bez mniejszości narodowych i imigrantów, i to właśnie kierunkowało sen. Judda w przeszłości, w decyzjach imigracyjnych. Ale tak jak u większości mieszkańców Nowej Anglii, nie ma tu mowy o jakimkolwiek fanatyzmie ideologicznym.

Okazuje się jednak, że głównym powodem dlaczego sen. Judd naraził siebie i Obamę na drwiny, wycofując się z jego gabinetu, są nielegalni imigranci. Taki jest bowiem podtekst ostro toczonej od lat, pomiędzy demokratami a republikanami, walki o U.S. Census czyli tzw. spis ludności. Na podstawie danych z cenzusu wyznacza się okręgi wyborcze do Kongresu i przyznaje się różnego rodzaju dotacje federalne. I tu właśnie wychodzi kwestia jak i czy, liczyć w tym spisie nielegalnych imigrantów. Bo jeśli by ich liczyć i to w dużej liczbie, przewaga pro-imigracyjnych i pro-latynoskich demokratów w Kongresie wzrasta. I odwrotnie.

Otóż jak wynika z doniesień prasowych, Biały Dom uległ naciskom pro-imigracyjnego lobby, zatrwożonego osobą sen. Judda i możliwościami presji na niego ze strony "betonu" republikańskiego, i zdecydował się odjąć Departmentowi Handlu jego tradycyjną kontrolę nad spisem ludności, w 2010 roku i skoncentrować ją w samym Białym Domu. I to była właśnie kość niezgody z sen. Juddem, i stojącymi za nim republikanami.

Z punktu widzenia adwokatów reformy imigracyjnej, to dobry znak. Nie tyle ze względu na samego sen. Judda, jak wspomniałem wyżej, czy sam cenzus. Ale widoczna i szybka reakcja Obamy na skuteczne naciski pro-imigracyjnego lobby, nawet w obliczu kompromitującej dla prezydenta okoliczności politycznej, dobrze wróży na przyszłość. Byle tylko stanęły za nami związki zawodowe, może jeszcze być nieźle.

Przemysław Jan Bloch
zapraszam do dyskusji na mój
BLOGH Internetowy:
www.adwokatbloch.com