Nie chcieli po dobroci...

Do siedzib ICE-u zgłosiło się co prawda tylko ośmiu nielegalnych imigrantów, (po jednym, z Estonii, Salwadoru, Meksyku, Libanu i po dwoje z Gwatemali i Indii), ale skądinąd idiotyczny program policji imigracyjnej, o którym pisałem kilkanaście dni temu, spełnił swą podstawową funkcję: pozwolił policjantom z ICE-u na "umycie rąk" i stwierdzenie że skoro nielegalni nie chcą sami się deportować, po dobroci, to ICE będzie już z czystym sumieniem mógł kontynuować swe brutalne metody represji, na siłę. "Uczciwie mówiąc, to tylko dowodzi, że jedyną metodą która działa jest egzekucja.", w ubiegły czwartek powiedział agencji prasowej Associated Press, p.o. Dyrektora ICE-u d/s więzień i deportacji, Jim Hayes. Ano właśnie.

Być może kłopot polegał na tym, że ICE nie uczynił swego programu zbyt atrakcyjnym dla nielegalnych imigrantów. Być może, ICE powinien obiecać promocyjne koszulki lub czapki bejsbolowe, dla każdego nielegalnego który zgodzi się im oddać w ręce. Albo może powinni dodać zegar z kukułką, albo bryloczek z flagą amerykańską, za każdego członka rodziny który zgodzi się opuścić USA wraz z nielegalnym. Nie wiem, bo nie znam się na promocji.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jako amerykański podatnik, ja musiałem za całą tą ICE-ową szopkę zapłacić. Z drugiej strony, wartość rozrywkowa była jednak niezła. A więc może było warto?

Przemysław Jan Bloch
zapraszam do dyskusji na mój
BLOGH Internetowy: www.adwokatbloch.com