KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   09:34:06 PM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. POLONIA USA
  4. >
  5. Informacje polonijne ze świata

Straszne sny imigrantów

30 stycznia, 2007

Jestem w Polsce. Spotykam się z najbliższą rodziną. Rodzicami, bratem, dziadkami. Zdarzają się też jakieś krótkie i nerwowe spotkania z dawno niewidzianymi dziewczynami, które odnajduję w różnych nieoczekiwanych sytuacjach i miejscach. Odkrywam, że mimo upływu czasu nie zmieniły się wcale. Męcze się jakoś dziwnie tym pobytem w kraju. Jest on poszarpany surrealistycznymi zdarzeniami. I dzieje się w różnych, zapomnianych miejscach. Dlatego chcę wrócić do Stanów Zjednoczonych. Nagle okazuje się, że nie mam obywatelstwa amerykańskiego, ani nawet zielonej karty. Nie mogę wrócić. Nie mogę wyjechać. Jestem przerażony. Po co przyjeżdżałem do tej Polski, z której nie mogę wyjechać? Przecież tam w Ameryce zostawiłem moje dzieci i żonę...

Tak śnią nielegalni imigranci w USA. Po ewentualnym zalegalizowaniu pobytu, podobne senne koszmary dręczą ich jeszcze przez kilka lat. Tak samo jak Polacy śnią Ukraińcy, Meksykanie, Włosi i Kenijczycy, wszyscy którzy nielegalnie mieszkają w Stanach Zjednoczonych bez prawa pobytu i pracy.

Czy syndrom strasznego snu imigranta zniknie w przypadku Polaków wraz ze zniesieniem obowiązku wizowego? Bo, że wizy znikną to nie ulega wątpliwości. Mówi o tym prezydent George Bush, mówi w Kongresie USA Barbara Mikulski i stojący na czele Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank Spula. Nie wiadomo jednak kiedy się to stanie.

Polacy przybywają do Stanów Zjednoczonych różnymi drogami. Najczęściej na pokładzie samolotów. Ale nie wszyscy przybysze z Polski, którym skończyły się wizy wjazdowe (a jest ich zdaniem Franka Spuli około 70 tysięcy) znaleźli się w Ameryce sposobem legalnym. Druga, potężna rzeka nielegalnych imigrantów nie poddająca się żadnym statystykom bierze się z nielegalnego przekraczania granicy amerykańskiej sporadycznie od strany kanadyjskiej i masowo od strony meksykańskiej.

Spotkałem kilkanaście osób, które od północy czy też od południa przez zieloną granicę przybyły do USA. W tej grupie swoistym fenomenem jest pięciosobowa rodzina, która poprzez Meksyk dołączyła do mieszkającej w New Jersey babci. Najpierw przed 7 laty drogą przez Meksyk przyjechał jej mąż wraz z dwoma kolegami. Pomieszkał kilka lat pracując na nowojorskich budowach. Następnie na krótko – aby trochę podreperowac zdrowie w polskich szpitalach - wrócił do Polski. Kilka tygodni po jego wyjeździe drogą przez Meksyk przyjechał zięć. Po kilku następnych tygodniach przez Meksyk wrócił do USA dziadek w towarzystwie córki. Natomiast czteroletnia wnuczka została przeszmuglowana przez znajomych Amerykanów, którzy z Meksyku na paszporcie ich własnej małej córki przywieźli Kasię do czekającej w San Diego matki. Usługa kosztowała cztery tysiące dolarów. Dzisiaj wszyscy mieszkają w miejscowości w jednym z polskich miasteczek w New Jersey. Dziadek dalej pracuje na budowie, babcia sprząta amerykańskie domy, zięć pracuje u hydraulika, córka uczy się i dorabia jako kelnerka, a sześcioletnia dzisiaj Kasia chodzi do szkoły. Cała rodzina przebywa w USA nielegalnie.

Jeżeli na pokładzie samolotu z Mexico City do Tijuany znajduje się kilku (kilkoro) Polaków to wiadomo, że każdy z nich będzie starał dostać się do USA. W Tijuanie nie ma nic do zwiedzania poza długim pasem granicznym z USA.

Trasa lotnicza prowadzi z Warszawy do Frankfurtu. Tam następuje przesiadka do samolotu lecącego do Mexico City. Tutaj kolejna przesiadka na samolot do Tijuany. Polacy wysiadający na lotniku w tym mieście, wkładają do paszportu 400 dolarów i tym sposobem unikają niepotrzebnych pytań celników o to co mają zamiar robić w Tijuanie. Następnie po wyjściu z lotniska wpadają w ręce Meksykanów, którzy zdołali na tyle nauczyć się polskiego, że w zrozumiałym dla przyjezdnych języku proponują przewiezienie przez granicę.

Różne są drogi prowadzące na północ, choć chyba najpopularniejsza jest droga wiodąca rzeką płynącą w kierunku północnym. Mimo, że jest ona patrolowana i z brzegu i z powietrza przez amerykańskie służby graniczne, to i tak przewodnicy najczęściej wybierają tę trasę. Kilkunastokilometrowy marsz rzeką w kierunku granicy z USA odbywa się zazwyczaj wczesnym świtem. Gdy słychać  nadlatujący helikopter, wszyscy na komendę chowają się pod foliowe nakrycia w kolorze wody. Z góry folia idealnie komponuje się z wodą. Gdy patrol odleci, można maszerować dalej. Po przejściu granicy wychodzi się na wysoki nasyp. Na różnych przygranicznych drogach po stronie amerykańskiej w umówionych miejscach czekają samochody, które dowożą nielegalnych do dworca autobusowego w San Diego. A stamtąd już prosta droga przez Amerykę wiedzie do Jackowa w Chicago lub na Greenpoint w Nowym Jorku.

To jest wersja optymistyczna. Ale jest też pesymistyczna. Najczarniejszy scenariusz to taki, w którym polski kandydat na nielegalne przekroczenie granicy zostaje zamordowany, lub ciężko pobity przez meksykańskie bandy doskonale wiedzące, że ma on kieszenie wypchane gotówką. Przewodnik za samo przeprowadzenie przez granicę bierze od 4 do 6 tysięcy dolarów. Moi rozmówcy w chwili wylądowania w Tijuanie mieli przy sobie po 8 – 10 tysięcy dolarów. Wszyscy zgodnie twierdzą, że droga przez Meksyk to droga, w którą wkalkulowane jest ryzyko śmierci, okaleczenia, utraty pieiędzy, a lub więzienia po amerykańskiej stronie i deportacji. Mimo to ryzykują.

Przed tygodniem władze amerykańskie poinformowały o zatrzymaniu 761 nielegalnych imigrantów na terenie południowej Kalifornii. Wśród zatrzymanych są przedstawiciele 14 krajów, w tym także Polacy. Virginia Kice, rzeczniczka Urzędu Ceł i Prawa Imigracyjnego (ICE) poinformowała, że akcja skierowana była przeciw nielegalnym, którzy za popełnione przestępstwa otrzymali wcześniej nakazy deportacyjne, ale w dalszym ciągu pozostali w USA, lub po wyjeździe powrócili na teren Stanów Zjednoczonych. Spośród wszystkich zatrzymanych, 450 osób natychmiast odesłano do krajów ich pochodzenia, a reszta za popełnione różnego rodzaju przestępstwa trafiła do amerykańkich więzień.

Władze amerykańskie szacują, że w USA przebywa około czterech milionów nielegalnych imigrantów. W tej liczbie znajduje się 600 tysięcy osób, które nie wyjechały z USA mimo otrzymania sądowego nakazu deportacji.
A amerykański podatnik za to wszystko słono płaci.

Wojciech T. Mleczko