KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 18 kwietnia, 2024   I   02:47:37 AM EST   I   Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy
  1. Home
  2. >
  3. Not Used_ŚWIĄTECZNE REFLEKSJE

Gdy zabłyśnie pierwsza gwiazda - Boże Narodzenie, 12.25.2006

25 grudnia, 2006

Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, żeby dać się zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. Łk 2,4-7

Wczesnym rankiem 23 września 63 roku przed narodzeniem Chrystusa, w Rzymie narodził się chłopiec. Wysłannik oznajmił tłumom zgromadzonym przed rzymskim Senatem: „Narodził się władca świata”. Chłopcu nadano imię Oktawian. Oktawian w wieku 20 lat, wraz z Lepidusem i Markiem Aureliuszem rządził całym Imperium Rzymskim. W niedługim czasie pokonał wszystkich swoich przeciwników i sam stał się faktycznym władcą Imperium Rzymskiego, co w tamtym czasie było równoznaczne z władzą nad całym światem. Wielkość i sława ziemska nie zadawalały Oktawiana. Po jego presją Senat Rzymski nadał mu tytuł „Cezar August”; augustus znaczy boski.. Zaliczył się w poczet bóstw i od swych poddanych wymagał dla siebie czci boskiej. Jakże krucha okazała się ta potęga i sława. Któż, poza znawcami historii pamięta dzisiaj o tych narodzinach, nie mówiąc już o czci, jakiej dla siebie wymagał?
   
Imię Cezara słyszymy w kościele w dzień Bożego Narodzenia, kiedy świętujemy narodziny innego Władcy, którego sława i potęga są innego rodzaju. W Ewangelii czytamy: „W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie”. W skład Imperium Rzymskiego wchodziły także ziemie Izraelskie, a więc Józef z Maryją udali się do swego miasta, aby tam się zapisać. Wtedy nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Narodził się Władca, który nie miał zbrojnych legionów, a zdobył sławę, o jakiej Oktawian nie mógł nawet marzyć. Jego bronią jest miłość, z miłości zstępuje na ziemię i przyjmuje ludzką naturę, aby nas zbawić. To wydarzenie historyczne nie stało się tylko historią. Chrystus ciągle do nas przychodzi, jest obecny w naszym życiu. Przyjście historyczne Jezusa i jego aktualną obecność świętujemy z wielką radością. Radość wyrażamy na różne sposoby. Liturgia bożonarodzeniowa Kościoła jest ubogacana przez zwyczaje i tradycje narodowe. Dla nas szczególnie bliska i piękna jest polska tradycja. I do niej chcę teraz nawiązać.
   
Na wigilijnym, ciemniejącym niebie pojawia się pierwsza gwiazda. Pojawia się pierwsza, bo jest najjaśniejsza. Ta gwiazda, w tradycji polskiej stała się symbolem innej gwiazdy, która rozbłysła ogromnym blaskiem nad Betlejem, obwieszczając światu narodzenie niezwykłego Króla, który jest Synem Najwyższego. Wypatrywanie pierwszej gwiazdy na wigilijnym niebie jest jednym z elementów polskiej tradycji religijno- ludowej, związanej ze świętami Bożego Narodzenia. Pojawienie się jej jest zaproszeniem do wigilijnego stołu, który tego wieczoru jest czymś więcej niż tylko miejscem spożywania posiłku; nabiera on sakralnego charakteru, prawie jak ołtarz w kościele. Biały, lniany obrus mówi o czystości duchowej, która jest konieczna w przygotowaniu się na przyjście Jezusa. Odrobina siana pod obrusem przypomina ubogie narodzenie Jezusa w stajni betlejemskiej. Postne (bezmięsne) potrawy na stole to znak czuwania. Słowo „wigilia” pochodzi z języka łacińskiego i oznacza czuwanie. Chrześcijanie, zachowując postawę czujności przygotowywali się do obchodów ważniejszych świąt. Czuwanie wiązało się z postem i wzmożoną modlitwą. W czasach dzisiejszych wigilia ma trochę inne znaczenie. Wigilia już jest świętowaniem. Tylko postne potrawy, w tradycji polskiej przypominają dawne znaczenie wigilii. Powstrzymanie się od mięsa tradycja ludowa rekompensuje ilością postnych potraw, których powinno być na stole wigilijnym co najmniej dwanaście. Wśród tych potraw szczególne miejsce zajmuje chleb, specjalnie wypiekany na tę okazję, ten chleb nazywamy opłatkiem. Chleb w polskiej tradycji przedchrześcijańskiej zajmował poczesne miejsce w obrzędowości religijnej. Zapewne zapożyczono wiele z tej tradycji, ale nadano jej inny sens. W obrzędach wigilijnych opłatek przestaje być pokarmem dla ciała, a staje się symbolem wartości, które zaspakajają duchowe głody człowieka. Betlejem, w języku hebrajskim znaczy dom chleba. Rodzi to skojarzenia z Jezusem narodzonym w Betlejem, który stał się dla nas chlebem zaspakajającym głód naszej duszy. Dzielenie się opłatkiem jest znakiem miłości. Miłość jest zasadniczym motywem tych świąt; „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego nam dał”. Puste miejsce przy stole wigilijnym jest także znakiem miłości. Jest przy nim miejsce dla każdego. Dawniej mówiło się, że jest ono dla „zamorskiego gościa”, i pod tym pojęciem rozumiano tych, którzy odeszli do wieczności. Dziś oprócz tego znaczenia, puste miejsc przy stole jest zaproszeniem tych, którzy nie mogą być z nami lub są samotni.
   
Przed kilku laty, w wigilijny wieczór do drzwi plebani zastukał młody człowiek. Przyszedł po opłatek wigilijny. Podając opłatek zagadnąłem: Zapewne rodzina czeka przy stole.... Wtedy ten młody człowiek zdążył tylko powiedzieć, że jego żona i dzieci są daleko w Polsce, a on jest tu sam, w Nowym Jorku. Więcej nie mógł powiedzieć, ujrzałem łzy w jego oczach i usłyszałem szloch ściskający gardło. Wstydził się swoich łez, bo szybko się odwrócił i wyszedł, a ja do dziś widzę jego przygarbioną sylwetkę, jakby skurczoną z bólu, ginącą w mrokach wigilijnego wieczoru. Przypomniałem sobie wtedy wiersz „List od matki”, którego autorem jest Stefan Garczyński, uczestnik powstania listopadowego. Autor zawarł w tym wierszu tęsknotę za wieczorem wigilijnym w gronie rodziny. Oto jego fragmenty:

„Piszę ci synku list z daleka, z domu,
na szybach śnieżne łyskają płatki,
wspominam dawne dni i po kryjomu płaczę.
Ty synku zrozumiesz łzy matki.
Jest już choinka.
Zaraz u stoła siądziem jak dawniej,
z siostrzyczkami trzema,
a razem z nami myśl niewesoła,
że ciebie synku wśród nas niema.
Ty tam samiutki w odległej gdzieś stronie,
jak my liczysz mijające chwile,
jaka ci gwiazda w wieczór zapłonie,
kto ci świąteczną przyodzi wigilią.

Myśmy się dzisiaj za ciebie modliły
a ja nad listem, widzisz płaczę,
myśl o nas synku, wspomnij przy wieczerzy.
   
Te trudne przeżycia są udziałem wielu, którzy sami zdecydowali się, lub zostali zmuszeni do opuszczenie ojczystego kraju. Potrącając tę smutną nutę chcę zwrócić uwagę jak cenne są polskie tradycje bożonarodzeniowe oraz więzi rodzinne i przyjacielskie. Dopiero ich brak uświadamia nam jak wiele one dla nas znaczą. Jest, za co dziękować i jest czym się cieszyć, gdy możemy te tradycje pielęgnować w gronie rodziny i przyjaciół.
   
Ale nawet, gdy zabraknie nam rodziny i przyjaciół, z którymi możemy obchodzić święta w oprawie polskiej tradycji możemy odnaleźć radość, bo te święta mają o wiele głębszy wymiar. Orędzie radości tych świąt jest skierowane do wszystkich. Pisze o tym Zdzisława Kunstmana w wierszu „W dzień Bożego narodzenia”.

„Pamiętaj będą
ludzie smutni, opuszczeni,
niepotrzebni nikomu-
nikt z nimi słowa nie zamieni
nie zaprosi do swego domu..

Weź do ręki biały opłatek,
choćbyś nie miał go z kim dzielić-
i życz szczęścia całemu światu;
niech się wszystkie serca rozweselą!...”
   
Piękno polskiej tradycji jest ważne, ważna jest obecność bliskich nam osób w wieczór wigilijny. Ale nawet, gdy tego zabraknie możemy odnaleźć najgłębszą radość i pokój z Bożego Narodzenia. Na drodze wiary możemy dotrzeć do ubogiej stajni betlejemskiej, uklęknąć przed tajemnicą Boga wcielonego, a wtedy wraz ze słowami kolęd spłynie do naszych serc radość i pokój, który obwieszczali aniołowie nad stajnią betlejemską: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał”.

Ks. Ryszard Koper