KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 23 kwietnia, 2024   I   06:00:48 AM EST   I   Ilony, Jerzego, Wojciecha
  1. Home
  2. >
  3. Not Used_ŚWIĄTECZNE REFLEKSJE

Dając, nie pytam, co za to będę miał - 17 Niedziela Zwykła, 07.30.2006

30 lipca, 2006

A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?” A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem co ma czynić. Odpowiedział mu Filip: „Za dwanaście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł, choć trochę otrzymać.” Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to, jest dla tak wielu?” Jezus zatem rzekł: „Każcie ludziom usiąść”. A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami, rozdając tyle ile, kto chciał. J 6, 4-10

Święta Terasa mawiała, że gdyby Jezus przyszedł dzisiaj na ziemię i uczęszczał do szkoły, jak każdy inny uczeń to zdałby wszystkie egzaminy z wyjątkiem jednego- matematyki. Rozmnożenie chleba na pustkowiu przez Jezusa, urąga wszelkim prawidłom matematycznym. Pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby wystarczyły, aby nasycić głód pięciu tysięcy mężczyzn nie licząc kobiet i dzieci. Co więcej, zebrano jeszcze dwanaście koszy ułomków, jakie pozostały po ucztujących.    

Stało się to możliwe, ponieważ logika rzeczywistości, jaką przynosi Chrystus nie zawsze jest zgodna z prawami ekonomi. Lub wręcz stoi w sprzeczności z nimi, gdy chodzi o najważniejsze ewangeliczne prawo, prawo miłości. Niektórzy jednak usiłują miłość podporządkować prawom ekonomi. Kierując się „miłością” potrafią dać innym bardzo wiele. Lecz za tym dawaniem kryje się pytanie; co ja z tego będę miał? Za tym dawaniem kryje się nadzieja otrzymania w zamian jeszcze więcej. Takie pytania i nadzieje mogą tylko świadczyć o tym, że kierujemy się w życiu tzw. „miłością kupiecką”, która nie ma nic wspólnego z miłością, o której naucza Chrystus. Ta miłość, dając nie pyta, co ja w zamian otrzymam, ta miłość jest służbą, niosącą bezinteresowną pomoc bliźniemu.      

Z miłości do zgromadzonych tłumów Jezus rozmnożył chleb, jednak w ten czyn włączył ludzką ofiarność. Chłopiec ofiarował pięć chlebów i dwie ryby. Dla tego chłopca była to wielka ofiara. To dzięki temu spotkaniu; ludzkiej ofiarność z bożą wszechmocą, stał się cud. Dzisiaj również możemy być współtwórcami takich cudów.             

35 lat temu, kobieta w średnim wieku weszła po raz pierwszy do slumsów w bardzo dużym mieście. Miała przy sobie dwa dolary, żadnej pensji ani miejsca do zatrzymania. Wszystko, co miała to świadomość, że Bóg pragnie by przyszła z pomocą najbiedniejszym. Była to Matka Teresa z Kalkuty. Dzisiaj Zgromadzenie, które założyła Matka Teresa ma 80 szkół, 70 klinik dla trędowatych, 30 domów dla umierających, 30 domów dla porzuconych dzieci, 300 autobusów ambulatoryjnych i 40 000 wolontariuszy, którzy pomagają w tej pracy. Matka Teresa dała Jezusowi do dyspozycji niewiele (2 dolary)- tak jak ten ewangeliczny chłopiec, który miał pięć chlebów i dwie ryby- a Chrystus w swej nadprzyrodzonej logice miłości rozmnożył to i nakarmił miliony.       

Nasze zasoby powierzamy bankom, które z matematyczną precyzyjnością pomnażają nasze oszczędności. Nie zaniedbując bankowych oszczędności, może warto pomyśleć o powierzeniu części swych posiadłości innemu „bankowi”- Chrystusowi, który je rozmnoży jak chleb na pustyni i nakarmi miliony i uczyni je „kapitałem”, mającym nieprzemijającą wartość w poza ziemskiej rzeczywistości.

Ks. Ryszard Koper