KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 19 kwietnia, 2024   I   11:09:27 AM EST   I   Alfa, Leonii, Tytusa
  1. Home
  2. >
  3. Not Used_ŚWIĄTECZNE REFLEKSJE

Przezwyciężanie zła - 7 Niedziela Wielkanocy, 05.28.2006

28 maja, 2006

Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się wypełniło Pismo. Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. J 17, 11-17

W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus świadom, że zbliża się czas Jego męki i śmierci modli się za swoich uczniów. Jest ona pewnego rodzaju testamentem. Bardzo poważnie traktujemy ostatnie słowa umierających skierowane do nas. Pamiętamy je do końca życia. Stają się one dla nas zobowiązaniem. Tak też i słowa Chrystusa, tylko w stopniu boskiej doskonałości i nieskończoności stają się dla nas bardzo ważnym życiowym przesłaniem.

W tej arcykapłańskiej modlitwie Chrystus prosi Ojca, aby Jego uczniowie byli wierni Bogu, aby stanowili między sobą jedno, tak jak On stanowi jedno ze swoim Ojcem, aby zachowali prawdę nauki przez Boga objawionej, aby mieli pełną radość, aby mieli siłę do przezwyciężania zła. Nie modli się, aby Bóg uchronił uczniów przed życiowymi trudnościami, ale żeby mieli moc ich przezwyciężania. Z historii wiemy, że tej mocy uczniom Chrystusa nie zabrakło. W imię swego Mistrza, z radosnymi hymnami na ustach szli na tortury i na pewną śmierć. Od samych początków uczniowie Chrystusa spotykali się z wrogością. Chrystus mówi, dlaczego: „...a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.” W powyższym kontekście słowo „świat” oznacza ludzi, którzy chcą budować świat według własnego pomysłu, nieraz z pominięciem Boga.

Pierwsze prześladowania chrześcijan przyszły ze strony przedstawicieli Synagogi, bo mieli oni inne wyobrażenie Mesjasza niż Chrystus. Jak na ironię, prawo późniejszych rzymskich prześladowców chroniło chrześcijan przed prześladowaniem Synagogi. Paweł oraz inni apostołowie i uczniowie uratowali się tylko dzięki stanowczej interwencji władzy cesarskiej. Nie uratował się św. Szczepan, ani Jakub syn Zebedeusza, ani Jakub „brat” Jezusa biskup Jerozolimy. Gdy w 66 roku wybuchło pierwsze powstanie żydowskie, gmina chrześcijańska, pozbawiona ochrony ze strony prawa i wojska rzymskiego uratowała się od gniewu Synagogi jedynie masową ucieczką, do Perei. W czasie drugiego powstania w 132 r. pod wodzą Bar Kochby chrześcijanie nie mieli czasu na opuszczenie miasta. Na kilka lat Rzymianie zostali przepędzeni, a Bar Kochba przywódca powstania ogłosił się Mesjaszem. Nastał bardzo ciężki okres dla chrześcijan. Urodzony w Palestynie św. Justyn pisze: „Bar Kochba poddawał chrześcijan, i tylko chrześcijan, straszliwym karom, jeśli nie wyparli się i nie wyklęli Jezusa Chrystusa”. Następnie przyszły najokrutniejsze prześladowania chrześcijan przez Rzymian. A później, aż do czasów dzisiejszych powtarzały się one w różnych częściach globu i w różnej skali. Te prześladowania niosły ze sobą wiele zła, ale z drugiej strony umacniały wspólnotę kościoła. Jeden z ojców kościoła pisze: „Krew męczenników była nasieniem, z którego wyrastali nowi wyznawcy”.

Dzisiejsza nienawiść do kościoła przybrała inną formę, bardziej podstępną i „niewinną”, zmierzającą do zdyskredytowania kościoła i jego nauki. Przoduje w tym część tzw. elit kulturalnych. Zwalczają kościół, bo propaguje on inne wartości, w kontekście, których wartości tego „świata” nie wytrzymują próby. Oto niektóre formy wyrażania niechęci do kościoła tzw. elit kulturalnych.
Wyśmiewanie nauk, instytucji i praktyk katolickich. Ted Turner w jednym z programów proaborcyjnych szydził z nauki katolickiej na ten temat, nazywając papieża Jana Pawła II „polskim wykrywaczem min”. Stacja ABC w audycji, “That’s Life” pozwoliła sobie na półgodzinne kpiny z krzyża, a w dramatycznej scenie ukrzyżowania wyeksponowano prezerwatywę. Podobnie w „Condom Communion Mass” grupa homoseksualistów przebrana za zakonnice profanowała i wyszydzała Eucharystię, największą świętość katolików.

Przeciwnicy sięgają do wydarzeń historycznych, które ich zdaniem mają dyskredytować Kościół. Kennneth Woodward na łamach „Newsweeka” rozpisuje się jak wielką hańbą okrył się Kościół, a szczególnie papież Pius XII przez swe milczenie w czasie Holocaustu, pomijając przy tym, że to Kościół katolicki w czasie II wojny światowej uratował więcej Żydów niż wszystkie organizacje całego świata razem wzięte. Publicyści podobni do Woodwarda nie chcą przy tym pamiętać, że w roku 1940 Kongres amerykański odrzucił żądanie, aby otworzyć Alaskę dla uchodźców izraelskich z Niemiec, a w 1941 odrzucił mediację szwedzką w sprawie przyjęcia 20 tys. dzieci żydowskich z Europy. Nie chcą pamiętać także o tym, że władze amerykańskie odesłały z powrotem do Europy, na pewną śmierć, statek Saint Louis z 930 uchodźcami żydowskimi. 

W masmediach dziennikarze, pisząc i mówiąc o ludziach, którzy się dopuścili zbrodni, przestępstwa dodają: „były ministrant”, „uczeń katolickiej szkoły”, „były ksiądz”. Podobnie poprzez pochopne osądzanie i uogólnienie wykorzystuje się błędy duchownych. Pamiętamy może sprawę kardynała Josepha Bernardina. Oskarżono go o seksualne wykorzystywanie nieletnich. Ta wiadomość podawana była wielkimi literami na pierwszych stronach gazet. Później okazało się, że były to fałszywe posądzenia. Opublikowano w prasie przeprosiny, ale bardzo małymi literami.

To tylko nieliczne przykłady „nienawiści” do kościoła Chrystusowego. Jest to działalność niebezpieczna i z tego względu, że przybierając formę niewinności wprowadza w błąd nawet wyznawców Chrystusa. Pamiętamy bluźnierczą wystawę w muzeum brooklyńskim- obraz Matki Bożej wykonany z łajna słonia. Dyrektor muzeum twierdził, że jest to dzieło sztuki i nie ma nic w ty złego. Niektórzy katolicy zgadzali się z tą opinią. Nie wiem czy ten sam katolik zgodziłby się na portret swojej mamy wykonany tą techniką, nawet z pozostawioną mu możliwością wyboru rodzaju łajna.

Ks. Ryszard Koper