KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 16 kwietnia, 2024   I   05:35:51 PM EST   I   Bernarda, Biruty, Erwina
  1. Home
  2. >
  3. Not Used_ŚWIĄTECZNE REFLEKSJE

Jasna i ciemna strona życia - 7 Niedziela Zwykła - Rok B - 02.19.20006

19 lutego, 2006

Jezus widząc ich wiarę rzekł do paralityka: „Synu, odpuszczone są twoje grzechy.” A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: „Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jedynego Boga?” Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: „Czemu myśli te nurtują w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć paralitykowi: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje nosze i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów- rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do swego domu!” On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich.
Mk 2, 5-12

Psychologia mówi, że w człowieku są jak gdyby dwie strony. Pierwsza to ta, którą chcemy pokazać ludziom. Składają się na nią dobro i pozytywne cechy naszej osobowości. Drugą zaś chcemy zakryć przed innymi. Jest to ciemna strona naszego życia, nasze złe nawyki, zły charakter, popełnione zło. Chcielibyśmy to wszystko głęboko schować, a najlepiej zapomnieć. Jednak ta ciemna strona nigdy nie pozwali o sobie zapomnieć. Jest obecna w naszym życiu i czasami daje znać o sobie. Na przykład zazdrość. Możemy ją skrywać, aż nagle wybucha w sytuacji najmniej spodziewanej. Ktoś jest chwalony, słyszy to zazdrośnik i nie wytrzymuje. Zaczyna z pasją krytykować chwalonego, deprecjonuje jego osiągnięcia i przypomina wszystkie jego potknięcia życiowe. Zazdrośnik obrzucając innych błotem nasyca ciemną stronę swojej osobowości, pogrążając się tym samym w jeszcze większym mroku duchowym.

To, że posiadamy ciemną stronę nie znaczy wcale, że jesteśmy straceni, że ona nad nami panuje. Przeciwnie mamy możliwość zapanowania nad nią i kontroli. Pierwszym stopniem zdobycia kontroli nad negatywnymi cechami naszej osobowości jest uświadomienie sobie posiadania ich i przyznanie się do nich. Oczywiście nie jest to proste. Nie chcemy się przyznać do ciemnych stron naszego charakteru. I często zamykamy oczy na nią. Za to otwieramy je szerzej na błędy innych. Swoją ciemną stronę usprawiedliwiamy prawdziwymi lub domniemanymi błędami innych. To usprawiedliwienie może przybrać taką formę: „On chodzi do kościoła i tak postępuje.” „A i księża też nie są w porządku.” Taki człowiek nigdy nie będzie w stanie zapanować nad ciemną stroną swojej osobowości. Ciemność pozostanie jego królestwem. Jedynie uświadomienie sobie swoich błędów i przyznanie się do nich daję szansę zapanowania nad ciemnością, jaka jest w nas. Jednak do pełnego zwycięstwa potrzebujemy wybaczenia, rozgrzeszenia za popełnione zło. Człowiek bardzo łatwo się rozgrzesza ze swoich nieprawości. Zawsze znajdzie jakieś usprawiedliwienie. Pilot, który zrzucił bombę atomową na Hiroszimę, gdy dowiedział się ile osób zostało zabitych, nie mógł znaleźć spokoju sumienia. Inni go rozgrzeszali, mówiąc, że to był czyn patriotyczny. Ale to rozgrzeszenie było nic nie warte, nie dawało spokoju. Wspomniany pilot bez powodu napadał banki, chciał tylko, aby zamknięto go w więzieniu, bo czuł się winny. Wybaczenie i rozgrzeszenie można otrzymać tylko od Boga.

Faryzeusze i uczeni w Piśmie byli przekonani, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Dlatego tak ostro zareagowali na słowa Jezusa skierowane do sparaliżowanego: „Synu odpuszczają ci się twoje grzechy.” A Jezus, aby im udowodnić, że ma taką władzę, że jest Bogiem dokonał cudu, powiedział do sparaliżowanego: „Wstań, weź swoje łoże i chodź.” I dokonał się cud uzdrowienia. Słowa mogą kłamać, fakty zawsze mówią prawdę. Chrystus, aby do końca pozostać widzialnym znakiem wybaczenia i odpuszczenia grzechów powiedział do apostołów: „Weźmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy są im odpuszczone, a którym zatrzymacie są im zatrzymane.” Boże wybaczenie daje najpełniejszy pokój i jasność, której nawet mrok śmierci nie może pochłonąć.

O godz. 2:15 nad ranem, 2 listopada 1984 r. w więzieniu Północnej Karoliny wykonano wyrok śmierci na Velmie Barfield. Winna była czterech morderstw. Velma, którą stracono tego ranka była całkiem inną Velma sprzed 22 lat, gdy zamknęła się dla niej brama więzienna. W więzieniu Velma przeszła gruntowną przemianę, która opisała w książce pt. „Kobieta oczekująca na wykonanie wyroku śmierci”. Historia nawrócenia zaczęła się nocą w celi, gdzie płacząc zadawała sobie pytania, czy Jezus może to wszystko jej wybaczyć, czy może ją kochać po tym wszystkim, czego dokonała. I wydarzyło się wtedy coś, czego nie mogła opisać. Usłyszała w swej duszy głos Jezusa, który mówił: „Tak, Ja umarłem także za twoje grzechy. Jeśli przyjdziesz do mnie dam ci nowe życie.” „Natychmiast- pisze Velma- wyznałam swoje grzech przed Nim i prosiłam Go o wybaczenie. Tej nocy wypełnił On jasnością moje życie”. Dowody przemiany duchowej pozostały w znalezionej w jej  Biblii. Na każdej stronie były notatki. Pewnego razu powiedziała do przyjaciółki: „Ta Biblia jest źródłem mojej mocy. Nie byłabym w stanie wstać rano, czy przeżyć dnia bez Jego Słów.” Punktem szczytowym w procesie przemiany był październik 1984 r.. Podjęła wiele ważnych duchowych decyzji. Napisała wtedy na okładce Biblii te słowa: „Tej nocy... Zamierzam rozpocząć wyznawanie moich grzechów przed Panem... i wierzę i ufam Mu, że mnie od nich uwolni”. Chrystus pomógł Velmie wydobyć i uwiecznić najjaśniejszą stronę jej osobowości. Można też mieć nadzieję, że modlitwa odmawiana na pogrzebach; „A światłość wiekuista niechaj jej świeci” będzie miała spełnienie w wieczności, bo już tu na ziemi, przez wybaczenie zapalił ją Chrystus w jej sercu.

Ks. Ryszard Koper