KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 23 kwietnia, 2024   I   10:45:57 AM EST   I   Ilony, Jerzego, Wojciecha
  1. Home
  2. >
  3. Not Used_ŚWIĄTECZNE REFLEKSJE

Dokąd spieszysz? - 5 Niedziela zwykła - Rok B - 02.05.2006

05 lutego, 2006

Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić ponieważ Go znały. Nad ranem, kiedy było jeszcze ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył zaś za nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają.” Lecz On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem.” I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy. Mk. 1, 32-39

Przez wieś pędzi na rozszalałym koniu jeździec. „Dokąd tak spieszysz”- pyta rolnik stojący we wrotach. „Nie pytaj mnie, pytaj o to konia”- odpowiada jeździec.

Nasza codzienność często podobna jest do rozszalałego konia, nad którym nie panujemy do końca. Pochłania nas aktywność, ciągle jesteśmy zajęci, ciągle coś musimy robić. Gdy jest taka potrzeba, i gdy jej nie ma. Obawiamy się pozostania ze swoimi myślami, sam na sam ze sobą. Ślizgamy się na powierzchni życia. A gdy zajdzie taka konieczność, w odpowiedzi na pytanie „Dokąd tak pędzisz?”- wskazujemy na „konia”. Ale czy „koń” może odpowiedzieć na pytanie, z którym człowiek nie może sobie nieraz poradzić? Dajemy także odpowiedzi, które nie wytrzymują próby czasu. Elżbieta od kilku lat przebywa na „wakacjach” w Stanach Zjednoczonych. Tylko wiza amerykańska mówi o wakacjach zaś rzeczywistość jest całkiem inna. Elżbieta pracuje od świtu do nocy, a jak nie pracuje to szuka pracy. Nie ma czasu na nic poza pracą. Dla kogo tak pracuje? Dokąd tak pędzi? Dla rodziny w Polsce, odkłada także na spokojniejszą przyszłość. I właśnie takie odpowiedzi nie wytrzymują próby czasu. Godne podziwu jest to poświecenie. Ale... potrzebujemy także troski o samych siebie. Potrzebujemy czasu dla siebie. Potrzebujemy chwili odpoczynku, spokoju, zastanowienia się nad sobą. Potrzebujemy czasu, aby wznieść myśl do Boga, aby w jego świetle wszystko poustawiać w swoim życiu na właściwym miejscu. I pełniej żyć. Gdy tego zabraknie możemy się zredukować do wymiaru materialnego, do roli robota, który po zużyciu nikomu nie jest potrzebny. A ponadto może się okazać, że to nasze poświęcenie wcale nie wyszło na dobre naszej rodzinie, lub też nie doczekaliśmy spokojnej przyszłości.

Wokół Jezusa gromadziły się ogromne rzesze ludzkie. Spragnieni byli słowa, jakie im Jezus głosił. Przychodzili także, aby szukać uzdrowienia duszy i ciała. Bo jak mówi Ewangelia: „Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił”. Możemy sobie wyobrazić jak bardzo Jezus był zajęty. Ale nie dał się pochłonąć do końca szaleńczej aktywności, bo jak mówi Ewangelia: „Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił”. Nawet Jezus potrzebował czasu dla siebie, odpoczynku i modlitwy. Potrzebował przede wszystkim kontaktu ze swoim Ojcem i to był sekret Jego ogromnej mocy i skuteczności działania.

My także potrzebujemy kontaktu z Bogiem, aby naładować się bożą energią, która pomaga pełniej i sensowniej żyć. Dzisiejszy człowiek popada, jak nigdy dotąd w różnego rodzaju depresje, gubi się w życiu, a to dlatego, że zagubił nieraz zdolność kontaktu ze źródłem życia, zdolność kontaktu z Bogiem. Kontakt z Bogiem zastępuje różnego rodzaju metodami relaksującymi, czy medytacją wschodu. To są tylko namiastki i nigdy nie zastąpią autentycznego spotkania z Bogiem.

Stechnicyzowany świat jest dla wielu blokadą na drodze do Boga. Dla ilustracji użyje przypowieści o myszach. Pewna mysz uwiła sobie gniazdo w dolnej części fortepianu. Z przyjemnością słuchała muzyki w wykonaniu świetnego artysty. Nie widziała go, ale podziwiała Wielkiego Artystę. Z czasem przybywało mysz w gnieździe. Najstarsza mysz opowiadała jak potężny i wspaniały jest Wielki Artysta. Te opowieści czyniły życie bardziej radosnym, kolorowym, szczęśliwym i otwierały mysi horyzont nowy wspaniały świat. Ten piękny świat runął w gruzy, a to za przyczyną dwóch niespokojnych i podejrzliwych myszy. Pierwsza z nich wydrapała się trochę wyżej i zobaczyła naciągnięte struny, które wydawały dźwięki. Mysz wróciła z tej wyprawy i napisała rozprawę doktorską o muzyce, której od dawna myszy słuchały. Nie ma żadnego Wielkiego Muzyka są tylko metalowe struny, to one są źródłem muzyki. Konsternacja w mysim gnieździe. Stara mysz broni zaciekle swojej wiary w Wielkiego Muzyka. Postanowiono posłać jeszcze jedną mysz, która w naukach zdobyła już kilka doktoratów. Doktor mysz solidnie wzięła się do roboty. Po powrocie napisała nową rozprawę na temat muzyki. Napisała, że poprzednia mysz nie miała do końca racji. Nie tylko struny, ale także młoteczki, które uderzają w nie są odpowiedzialne za muzykę. Wobec tak niezbitych dowodów, Wielkiego Muzyka uznano za mit. Nie ma żadnego Wielkiego Muzyka są tylko struny metalowe i młoteczki. Mysi świat jakby poszarzał, skurczył się, stracił perspektywę, która przekraczała materialny krąg mysiej egzystencji.

Nie mogę się powstrzymać w tym miejscu od przypomnienia wypowiedzi radzieckiego kosmonauty, który po powrocie z kosmosu powiedział: „Byłem tak wysoko, ale Pana Boga tam nie widziałem”. A czymże była ta podróż w kosmos w skali Wszechświata, nie więcej niż pchli skok. Człowiek w swej podejrzliwości i zatwardziałości serca potrafi sprowadzić swój świat do takiego wymiaru, że jego horyzont wyznacza łopatą grabarz na cmentarzu.

Papież Jan Paweł II prowadził bardzo aktywny tryb życia. Emanowała od niego moc. Żył pełnią życia jak mało kto. Ale pośród tej aktywności możemy zobaczyć go często zatopionego na modlitwie. To właśnie tu leży sekret skutecznego działania, życiowego sukcesu. W kontakcie z Bogiem odnajdujemy siłę i mądrość życia. 

Ks. Ryszard Koper