KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 2 lipca, 2024   I   07:28:35 PM EST   I   Kariny, Serafiny, Urbana
  1. Home
  2. >
  3. Not Used_ŚWIĄTECZNE REFLEKSJE

O synu marnotrawnym - 4 niedziela Wielkiego Postu

18 marca, 2007

Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zebrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie: już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z najemników”. Łk 15. 11-14, 17-19

W roku 1987 w stanie Connecticut, Michael B. Ross został skazany na karę śmierci za morderstwa. Swoje więzienne myśli i przeżycia opisał w artykule „Thoughts on Forgivness”, na łamach miesięcznika „Pastoral Life”. Michael urodził się jako niechciane dziecko. Matka poczęła go w wieku 16 lat. Przerażona, chcąc uniknąć skandalu poślubiła mężczyznę, którego nie kochała. Nie znalazła jednak szczęścia w tym związku. Winę za nieudane życie zrzuciła na niewinne dziecko. Ta niechęć do własnego syna przerodziła się w nienawiść. Matka bez przyczyny biła chłopca i wymyślała, dając do zrozumienia, że nie jest nikomu potrzebny. To było powodem zaburzeń emocjonalnych Michael’a i zepchnięcia na drogę przestępstwa.


   
Michael pisze, że każde wspomnienie matki potęgowało w nim ogromną nienawiść do niej i chęć zemsty. Nie był w stanie wybaczyć jej zmarnowanego dzieciństwa. Z czasem zauważył, że ta nienawiść zżera go wewnętrznie i zabija duszę. Widzieli to także jego przyjaciele, którzy dostarczyli mu kilka książek o wybaczeniu. Michael zaczął je pilnie studiować. Po długim zmaganiu się ze sobą mógł powiedzieć: „Wybaczam ci mamo”. O tych zmaganiach tak pisze: „Przeczytałem wiele książek o wybaczeniu- niektóre czytałem wiele razy. Spędziłem wiele czasu na duchowych rozważaniach w mojej celi. Były momenty wielkiego bólu i rezygnacji, nienawiści do samego siebie, gdy patrzyłem na swoją przeszłość. Ból przeszłości nie jest lekki. Był to jednak czas odkrycia wielkiej prawdy o życiu; wewnętrzny pokój możemy znaleźć tylko wtedy, gdy uświadomimy sobie, że musimy zmieniać samych siebie, a nie ludzi, którzy nas zranili”. Swe rozważania Michael kończy tymi słowami: „Nie było to łatwe, ale ostatecznie nauczyłem się jak przebaczać. I moje życie jest lepsze z tego powodu- mimo oczekiwania na wykonanie wyroku śmierci. Jeśli mi to pomogło, to wyobraź sobie o ile bardziej może to pomóc tobie. Dlaczego nie spróbować?”
   
Warto spróbować nawet w bardzo małych sprawach. Dla ilustracji posłużę się przykładem, który w innym kontekście porusza ten sam problem, problem przebaczenia. Nie tak dawno jeden z redaktorów pod wpływem emocji, w nieporadny sposób, broniąc słusznej sprawy, nieodpowiedzialnie zniesławił i oczernił ludzi, którzy poświęcają bezinteresownie wiele czasu sprawom polskim i polskości w Stanach Zjednoczonych. Zbigniew, który współpracował z tymi ludźmi poczuł się w obowiązku wypowiedzieć się w tej sprawie. Zadzwonił do redakcji. To zostało wykorzystane przeciw niemu. Redaktor dyżurny, manipulując jego wypowiedzią opublikował ją (bez jego zgody) przypisując mu wiele nieprawdziwych rzeczy. W pierwszy odruchu Zbigniew usiadł do napisania polemiki. Ale już po kilku zdaniach zauważył, że przywołuję ducha swoich adwersarzy; mroczny świat uprzedzeń i niechęci - świat polemiki. „Stop. Przecież to nie jest świat dla mnie. Co ja tu robię, po ciemnej stronie życia, gdzie człowiek nie zaznaje spokoju”- powie później Zbigniew. „Jak się z tego wyrwać?” Było to raczej pytanie retoryczne. Zbigniew dobrze znał naukę ewangeliczną o wybaczeniu. A teraz miał jeszcze jedną okazję, aby zweryfikować ją w życiu. Po długim zmaganiu się ze sobą zdobył się w duchu na wybaczenie swym oszczercom. Poczuł się wtedy wolny i radosny. Wybaczenie jest siłą, która dźwiga człowieka wzwyż i prowadzi jasną stroną życia. Stawia ponad kłamstwem, zawiścią, sporami i nieokiełznanymi emocjami. Po tej stronie jest pokój i miłość. Wybaczenie prowadzi nas po „słonecznej stronie życia”- jak śpiewamy w jednej z polskich piosenek. Wybaczając zbliżamy się do Boga, który jest pełnią miłosierdzia.


 
Przypowieść o synu marnotrawnym, jest przypowieścią o nie skończonym miłosierdziu Bożym. Młodszy syn prosi ojca o swoją część majątku. W realiach, w jakich została umieszczona ta przypowieść, prośba dziecka o swoją część majątku za życia ojca była równoznaczna z życzeniem ojcu śmierci. Ojciec daje jednak synowi należną mu część. Marnotrawny syn szybko roztrwonił swój majątek. Po czym rozumiał swój błąd. Skruszony wraca do ojca. Ojciec nie tylko mu wybacza, ale cieszy się z jego powrotu. Z tej okazji wydaje on wielkie przyjęcie, aby wszyscy mogli się radować, “ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zginął a odnalazł się”.
   
Bóg jest dobrym ojcem, a my bywamy nieraz marnotrawnymi synami. Przypowieść o synu marnotrawnym czytamy w okresie Wielkiego Postu. W tym świętym czasie ma ona nam przypomnieć o konieczności przebaczenia w naszym życiu, jak i też uświadomić nam nasze odejścia od Boga oraz zachęcić do powrotu w ramiona Ojca, który jest miłosierny i zawsze ma dla nas otwarte ramiona. Wystarczy tylko z żalem uznać swój błąd i powiedzieć jak syn marnotrawny: „Ojcze zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie”.
                                       
Ks. Ryszard Koper