KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 26 kwietnia, 2024   I   02:48:44 AM EST   I   Marii, Marzeny, Ryszarda
  1. Home
  2. >
  3. Not Used_ŚWIĄTECZNE REFLEKSJE

O trudnej miłości - 7 niedziela zwykła, 02.18.2007

18 lutego, 2007

Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą: błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli kto uderzy cię w prawy policzek nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Daj każdemu, kto cię prosi, nie dopominaj się od tego, który bierze twoje. Łk 6, 27- 30

W Ewangelii możemy znaleźć wiele prawd, które jak gdyby kłócą się ze zdrowym rozsądkiem. Należą do nich między innymi te, które zawiera wyżej zacytowany fragment Ewangelii. Wprawdzie Chrystus powiedział, że „moje Królestwo nie jest z tego świata”, a więc można się spodziewać, że logika tego Królestwa będzie odmienna od logiki ziemskiej. Jednak Ewangelia mówi także, że budowanie Królestwa Bożego rozpoczyna się już tu na ziemi. Stąd też logika Królestwa Bożego nie może być obca rzeczywistości tego świata.
   
Od 6 lat, rankiem, gdy jeszcze mrok jest na dworze, otwieram drzwi kościoła św. Krzyża w Maspeth. Pierwszym reflektorem, jaki zapalam w kościele, jest ten, który oświetla scenę ukrzyżowania w głównym ołtarzu. Jezus na krzyżu, a pod krzyżem ci, którzy najbardziej Go kochali. W mroku kościoła, ta oświetlona scena, swym nastrojem wypełnia wszystkie zakątki świątyni i przenika serce. Jest ona streszczeniem nauki Ewangelii o miłości, potwierdzonej życiem i śmiercią. Miłość doprowadziła Jezusa na krzyż. Na krzyżu, Jezus daje świadectwo najtrudniejszej miłości, o jakiej naucza w zacytowanym na wstępie fragmencie Ewangelii. Na krzyżu modli się za swych oprawców: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Chrystus spoglądał na oprawców ze swej boskiej perspektywy i widział jak mały, godny politowania jest człowiek, który przez zło zamazuje swe podobieństwo do Boga.
   
Chrystus zmienił perspektywę patrzenia na świat i drugiego człowieka. Trudno byłoby wyobrazić sobie dzisiejszy świata bez wartości, jakie wnosi Ewangelia. Chrystus mówiąc o trudnej miłości, posuniętej aż do miłości nieprzyjaciół nawiązuje do Starego Testamentu, gdzie w Księdze kapłańskiej jest napisane: „Złamanie za złamanie, oko za oko, ząb za ząb. W jaki sposób ktoś okaleczył bliźniego, w taki sposób będzie okaleczony”. A także czyni odniesienia do przykazania miłości bliźniego zawartego w tej samej księdze, oraz potocznej interpretacji tego prawa przez rabinów, którzy dodawali, nie notowane w Piśmie słowa: „Będziesz nienawidził nieprzyjaciela swego”.
   
W zasadzie jesteśmy zgodni, co do tego, że miłość jest najważniejszą zasadą naszego życia. Potwierdzają to nawet doświadczenia kliniczne. Psychiatra amerykański Karl Menninger wyszedł z założenia, że to, czego potrzebują najbardziej pacjenci w jego klinice, jest miłość. Dlatego zdecydował, wraz ze wszystkimi pracownikami, że każdy poczynając od dyrektora a kończąc na ogrodniku, będzie okazywał pacjentom na każdym kroku miłość. Wyniki były rewelacyjne. Czas kuracji skrócił się o połowę.
   
Skłócony i rozdarty świat, nasze rodziny i my sami potrzebujemy miłości posuniętej aż do granic milowania nieprzyjaciół. Nienawiść, jaką okazujemy naszemu wrogowi potęguje jego nienawiść do nas. Nienawiść w nas sprawia, że coraz więcej mamy wrogów wokół siebie. Przełamaniem tego zaklętego kręgu nienawiści jest miłość nieprzyjaciół. Jest to miłość bardzo trudna, ale nieodzowna w budowaniu Królestwa Bożego. Może się ona wyrażać na wiele sposobów. Najbardziej jej podstawową formą będzie nieodpłacanie złem za zło. Powstrzymanie się od prawa odwetu. Jeśli uda się to nam osiągnąć, bardzo szybko poczujemy wewnętrzną satysfakcję z odniesionego zwycięstwa. Jest to radość, że Bóg w nas zwyciężył. Nasza wewnętrzna satysfakcja znajdzie wyraz na zewnątrz; będziemy mieć wokół siebie więcej przyjaciół i ludzi nam życzliwych. Rozważania te zakończę ilustracją wziętą z życia.
   
W czasie Wojny Domowej w Stanach Zjednoczonych Peter Miller był pastorem niewielkiego, protestanckiego kościoła w Pensylwanii. W pobliżu kościoła żył mężczyzna, który był bardzo wrogo nastawiony do pastora. Pastor doświadczył z jego strony wiele zła i złośliwości. Pewnego razu mężczyzna ten został aresztowany i skazany na śmierć. Okazało się, że na sumieniu miał wiele przestępstw. Gdy pastor dowiedział się o tym wyroku, pieszo wyruszył do generała George Washingtona, aby uzyskać ułaskawienie dla swego wroga. Generał odpowiedział, pastorowi, że nic nie może zrobić dla jego przyjaciela. Miller odpowiedział: „Mój przyjaciel! On jest największym wrogiem w moim życiu”. „Co- odpowiedział Washington- przeszedłeś pieszo 60 mil, aby ocalić swego wroga? To rzuca inne światło na całą sprawę. Otrzymasz ułaskawienie dla niego”. Z ułaskawieniem w ręku pastor wraca do domu, gdzie wszystko było przygotowane do egzekucji. Pastor idzie na miejsce wykonania wyroku. Gdy skazaniec go zobaczył, zaczął wołać: „Oto jest stary Peter Miller, przyszedł, aby świętować zwycięstwo widząc mnie wiszącego”. Miller podszedł do niego i podał mu akt ułaskawienia podpisany przez George Washingtona. Ten akt miłości nieprzyjaciół przemienił skazańca, a pastor i jego wspólnota wiary zyskała jednego z najbardziej oddanych przyjaciół.
   
Nie zawsze, możemy tak szybko oglądać i cieszyć się owocami miłości naszych nieprzyjaciół. Chrześcijanin ma czas; bo przed nim wieczność.

Ks. Ryszard Koper