Społeczny odpór dany prowokacji ukraińskich nacjonalistów hołubionych przez Wiktora Juszczenkę w wyrazisty sposób podkreśla sens starej łacińskiej sentencji, której współczesna młodzież pewnie już nie zna, a jeśli nawet o niej słyszała, to najwyżej w szyderczym kontekście, właściwym dla nauczania współczesnych antypedagogów, zapewniających o walorach ponowoczesności.
Oj, dostanie się Polakom za brak cielęcej zgody na pomysły nowego pokolenia ukraińskich szowinistów, których sponsorują różni tacy „powracający z Kanady”. Ks. Boniecki i Jarosław Gowin, sędziwy Jerzy Pomianowski, także publicyści Newsweeka i Gazety Wyborczej już dali wyraz swemu zdegustowaniu… Niedobrze, lata przyuczania Lachów do pokornej bierności mogą wziąć w łeb.
Gazeta Wyborcza niby krytyczna wobec Bandery usiłowała wywodzić, że w istocie był on przede wszystkim antykomunistą, nie zaś nacjonalistą. Jeśli to prawda, musiał mieć na pieńku z Komunistyczną Partią Zachodniej Ukrainy, więc to raczej Michnik powinien oburzać się na rajd banderowców, a nie ks. Isakowicz-Zaleski – ironizuje w dyskusji jeden z użytkowników portalu Fronda.pl.
Zastopowanie w ostatniej chwili Tour de Bandera na polsko-ukraińskiej granicy, które zostało na władzach RP wymuszone przez determinację wielu zdrowo myślących i po polsku czujących ludzi, jest jednocześnie formą kompromitacji najwyższych funkcjonariuszy naszego państwa, ze szczególnym wskazaniem na szefów resortów spraw zagranicznych i wewnętrznych.
Nie warto powtarzać, jaki w tej sytuacji los czekałby ministrów w rodzaju Sikorskiego czy Schetyny w tzw. normalnym kraju. Polska z jej obecną sceną polityczną niestety do normalności jeszcze nie aspiruje. A okupowanie biorącej części miejsc w Sejmie przez nominalnie postsolidarnościowy duet Prawo i Sprawiedliwość / Platforma Obywatelska tylko ten niezdrowy stan przedłuża.
Polskie myślenie w strukturach monteskiuszowskiego trójpodziału aktualnej władzy jest praktycznie nieobecne. Milcząca większość obywateli RP nie identyfikuje się z partyjnymi etykietkami. Nie czuje się przez polityków reprezentowana i nie bardzo ma na kogo głosować. Gracze skuteczni ignorują narodowy interes Polaków. Tym zaś, których postawy budzą sympatię, brak kompetencji vote-getterów.
Na szybką zmianę politycznego stanu rzeczy na razie w Polsce się nie zanosi. Ale przecież kropla drąży skałę nie siłą, lecz uporczywym kapaniem…
Waldemar Żyszkiewicz
z blogu „na gorąco”
www.waldemar-zyszkiewicz.pl
KATALOG FIRM W INTERNECIE