KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 marca, 2024   I   03:39:17 PM EST   I   Anieli, Kasrota, Soni
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Utrata informatycznej suwerenności

19 października, 2014

Dla naszych polityków skandalem jest, że prezesem firmy, która wygrywała przetargi na informatyzację administracji publicznej w III Rzeczpospolitej jest człowiek, który ukończył jedną z uczelni w Leningradzie (obecnie Sankt Petersburgu) i jest konsulem honorowym Rosji w Polsce. A przecież problem jest o wiele szerszy, poważniejszy i dotyczy całości administracji publicznej, która poddana procesowi informatyzacji jest całkowicie kontrolowana przez firmy zdominowane przez obcy kapitał.

Tak więc, według mnie, nie ma czegoś takiego jak Państwo Polskie, jeżeli jego struktury są kontrolowane przez obce firmy i to one decydują - w gruncie rzeczy - jak to nasze państwo funkcjonuje. Dla np. Gowina skandal wybucha dopiero wtedy, gdy dowiadujemy się, że firmy informatyczne są też kontrolowane przez rosyjskie służby, jeżeli sa kontrolowane przez Amerykanów, Izrael czy Niemcy to wszystko jest OK!

W książce e-korupcja.pl opisałem dokładnie w jaki sposób III Rzeczpospolita została poddana kontroli obcych mocarstw (zainteresowanych tematem odsyłam do analiz w niej zawartych). Jednak to, że wraz z podbiciem i informatycznym skolonizowaniem III Rzeczpospolitej nastąpiło jednoczesne usadowienie się w strukturach informacyjnych państwa służb rosyjskich wymaga od naszego państwa radykalnych reform, wymaga przebudowania infrastruktury informacyjnej III Rzeczpospolitej, która może być podporządkowana zewnętrznym ośrodkom decyzyjnym funkcjonującym na Kremlu.

W gruncie rzeczy w aktualnej sytuacji konfliktu z Rosją, jest to podstawowe zadanie Państwa Polskiego, do którego jest ono kompletnie nieprzygotowane i którego elity są informatycznymi analfabetami nie mającymi zielonego pojęcia o współczesnej cywilizacji i tragicznej sytuacji Polski. W całej rozciągłości to zdanie potwierdziła konferencja PiS zorganizowana przez wiecznego kandydata na premiera prof. Glińskiego, na której nawet prof. Kieżun mówił tak, jakby żył na księżycu, a nie w Polsce rządzonej przez obcy kapitał, a przecież to on właśnie jest autorem tezy o kolonizacji Polski przez obcy kapitał.

Inne wypowiedzi na tej konferencji były żenujące, np. A. Streżyńska wypowiadała się na temat podręczników szkolnych tak, jakby w ogóle nie znała tematu, jakby nie wiedziała o tym, że treść tych podręczników zmienia się powoli w stronice internetowe co jest głównym zagrożeniem procesu nauczania itp., itd. Konferencja robiona na kolanie, aby odwalić, aby się pokazać w szklanym ekranie z dwoma zdaniami. Kompromitacja! Totalny analfabetyzm informatyczny!

Jedynym człowiekiem w PiS - i tu się czytelnik zdziwi - który ma jakieś pojęcie o informatyzacji jest A. Macierewicz. Wiem to z własnego doświadczenia, i wiem że nasz narodowy bohater w porównaniu z prezesem J. Kaczyńskim jest informatycznym geniuszem. Jednak to za mało. PiS jest nie przygotowany do wojny informatycznej z Rosją, która w dodatku będzie odbywała się wewnątrz naszych struktur informatycznych. Aby ją wygrać, aby zneutralizować wroga, który kontroluje część naszego państwa, będziemy musieli przebudować informacyjnie nasze państwo. Przebudować od podstaw.

Czy PiS - oprócz łapania agentów - ma jakiś program, czy wie gdzie otwierać fronty wojny informatycznej, gdzie atakować, a gdzie się bronić? PiS nawet nie wie, że taka wojna już się toczy, jest totalnie nieprzygotowany do sprawowania władzy. Powtarzam - wojna taka już trwa, a struktury państwa rosyjskiego przenikają już od dawna struktury „naszego” państwa. Polska nie jest już „nasza” tylko „ich” czyli Rosji, USA i Niemiec. Rozbiór informatyczny Polski już - moim zdaniem - nastąpił. Był on przeprowadzany permanentnie przez ostatnie 25 lat.

Gdy usłyszałem nazwę firmy „Unizeto”, coś mnie tknęło, sprawdziłem swoje notatki z okresu, kiedy pełniłem funkcję wiceministra w MSWiA i potwierdziło się - firma ta wygrała w 2007 roku pierwszy wielki przetarg na realizację projektu PESEL2.

Wyjaśniam czytelnikowi, że warunkiem wprowadzenia dowodu biometrycznego, warunkiem racjonalizacji systemu informacyjnego naszego państwa, była właśnie realizacja projektu PESEL2. Bez niego - wszyscy zainteresowani, w tym prezesi wielkich firm informatycznych wiedzieli o tym - niemożliwa była naprawa naszego państwa pod względem informatycznym. PESEL2 był gwarantem naprawy państwa i co ważniejsze był gwarantem, że państwo odzyska kontrolę nad swoją infrastrukturą informacyjną, która jest kontrolowana przez firmy prywatne. Podkreślam jeden fakt: po raz pierwszy w historii III Rzeczpospolitej, realizacja wielkiego systemu informatycznego dla administracji publicznej została rozbita na kilka modułów, a więc nie wykonywała go jedna firma - jak to było dotychczas - tylko kilka firm (m.in. Unizeto).

Już po dwóch miesiącach stwierdziłem, że polscy menadżerowie umieją pracować tylko w projektach wykonywanych metodą jeden projekt = jeden przetarg. Oni po prostu nie rozumieli, że można realizować projekt zgodnie z antymonopolistyczną metodą; jeden projekt = wiele przetargów. Dlatego od lipca 2007 r. pełniłem w praktyce funkcję wiceministra i jednocześnie kierownika projektu PESEL2 (za co zresztą sporo przyszło mi zapłacić). O wnioskach z tego okresu mojej pracy nie mam zamiaru pisać - część z nich zawarłem w książce e-korupca.pl, natomiast jedno jest dla mnie jasne; bez radykalnej przebudowy informatycznej Państwa, suwerenność utracimy bardzo szybko.

Piotr Piętak
e-korupcja.pl